Chłopskie Jadło, ul. Kantaka 8/9, Poznań

Moja pierwsza wizyta w Chłopskim Jadle miała miejsce bodajże w 1999 roku – w Krakowie. Zauroczony byłem wtedy klimatem, wystrojem, jedzenie było przyzwoite. Szczegółów nie pamiętam. Jak wiadomo czas zaciera w pamięci te gorsze wspomnienia, pozostają te lepsze….

Skuszony okazją oraz bliskością – w końcu w moim mieście – wybrałem się dziś na degustację franczyzowego lokalu…

Wystrój

W lokalu jest naprawdę ładnie, zgrzebnie i wiejsko. Nierówne, pomalowane szafirkiem ściany, stare (lub „stare”) drewno, zardzewiała piła na ścianie. W łazience kafelki wyglądające jak stare i nadgryzione zębem czasu…

Generalnie bez zarzutu, można przyprowadzić zagranicznych gości,żeby poczuli sie jak wsi spokojnej, wsi wesołej… Do tego „ludowawa”muzyka (Golec Uorkiestra), ale w natężeniu pozwalającym na rozmowe i konsumpcję… Swoją drogą ciekawe kiedy jakaś ludowa gospoda zdecyduje się puszczać Kapelę ze wsi Warszawa, albo autentyczny folk…. 🙂

Obsługa

W lokalu było prawie pusto, stolik był zamówiony. Pani kelnerka była miła, pojawiała się szybko, to samo dotyczy dań na stole… Całkiem ok.

Jedzenie

Czekadełko (a może czekadło.. )

Pajda wiejskiego,świeżego chleba, do tego twarożek homo ze szczypiorkiem i smalec, podane na drewnianej desce z wielkim nożem. Chleb to najjaśniejszy punkt programu – prawdziwy,wiejski, świeży,z chrupiąca skórką… marzenie. Kromeczka (czy tez jak tu mówią skibka) o grubości 2 cm. Nie pojawiły sie standardowe ogórki kiszone,ale co tam.. czekanie trwało krótko. Z serkiem było juz trochę gorzej, a smalec był bardzo smalcowy i mało skwarkowy,ale chlebuś… mmm

Czekadełko w Chłopskim Jadle

Zupa

Zurek z białą kiełbasą i ziemniakami i jajem. Jeśli ktoś przyjedzie z zagranicy i będzie jadł to pierwszy raz to pewnie będzie zachwycony. Ale szczerze mówiąc najlepszym określeniem jest „jadalny”. Taki lekko kisielowaty od mąki, średnio kwaśne, jajko „marynarskie” (czyli w otoczce granatowej), troche ziemniaków i kiełbasy – nie za dużo… Moja wersja była niezabielana, pozbawiona dodatków typu chrzan. Nie ma mowy o subtelnych aromatach wędzonki jak w Zagrodzie Bamberskiej… Da się zjeść, choć 9 zł (o ile dobrze pamiętam) to dośc sporo za tak rzadką zupę.

Zurek z białą kiełbasą i ziemniakami i jajem

Danie główne

Rolada z boczku nadziewana farszem mięsno-grzybowym z kapustą zasmażaną i kopytkami. Brzmi wiejsko i smakowicie …prawda? Ale rzeczywistość okazała się dużo mniej poetycka, a bardziej prozaiczna… Rolada była plasterkiem (ok 1,5 cm grubości) pieczonego boczku z farszem. Do tego troche nijakich w smaku kopytek o półprzezroczystej, miękkawej konsystencji (czyli cos innego niż żółtawe, sprężyste kopytka mojej babci) posypanych suszonym koperkiem. Towarzyszył temu brązowy sos o smaku hm… nieokreślonym przypominającym sos z proszku za 1,50. Nie zaglądałem do kuchni,ale może na półce czai się spora puszka tego magicznego proszku… Małą część talerza zajmował fragment liścia sałaty,a który była duszona kiszona kapusta z fragmentem śliwki. Ta kapusta była kwaśna, uduszona z elementami prawidłowego przypalenia i smaczna, grzybowe nadzienie rolady też było niczego sobie,ale reszta… po prostu niedobra. Koszt… ok 25 zł. Porcja była niezbyt duża, zwłaszcza jak na karczmę. W tym wypadku to raczej dobrze…

Rolada z boczku nadziewana farszem mięsno-grzybowym z kapustą zasmażaną i kopytkami

 

Zeby było ciekawiej mój kolega naprzeciwko zamówił inne mięso,a jego talerz wyglądał w zasadzie identycznie, tylko liść sałaty (masłowej) samotnie powiewał na oceanie talerza niczym samotny zielony żagiel. Jego barszcz czerwony z uszkami (o mało co tego nie zamówiłem) skwitował.. 'uszka to były jak z Biedronki…’

Deser

Na deser się nie odważyłem, zamówiliśmy natomiast kawę. Jako jeden z niewielu lokali podają kawę Juliusa Meinla z Wiednia. W firmowych filiżankach (pani kelnerka na moją prośbę sprawdziła,czy zawartośc filiżanki zgadza się z napisem na niej), Kawa była bardzo mocna, dość mocno palona. Stawia na nogi,co przydało się po takim obiedzie…

Podsumowując…

Czasem trzeba wybierać czy karmić oczy czy żołądek… Chłopskie Jadło w Poznaniu karmi raczej to pierwsze. W sumie szkoda. Naprawdę ładnie urządzone wnętrze, dopracowane szczegóły, a w kuchni czai się mizerność. Przy wyjściu kelnerka dała mi bon na 10 zł zniżki przy kolejnej wizycie, oddałem go mojemu koledze,a on tez nie wiedział co z nim zrobić.

3 thoughts on “Chłopskie Jadło, ul. Kantaka 8/9, Poznań

    • Nie uważam się za wielkiego znawcę, zarówno kucharzenie jak i recenzje sa amatorskie. Homogenizacja to pewien sposób rozdrobnienia, niekoniecznie oznacza gotowy produkt komercyjny. Najważniejszy jest zresztą smak.

  1. Twaróg czy homo, jak zwał tak zwał. Ser biały rozpływał mi się w ustach i to jest najważniejsze, można kupić go na wynos 20 zł/kg 🙂

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.