Restauracje w Poznaniu – drugi dzień zwiedzania i próbowania popisów szefów kuchni, dziś był dzień z motywem przewodnim czekolady. Ja do tej pory chyba nie przyrządziłem dania obiadowego z czekoladą, ale dziś zmieniłem zdanie…
Restauracja Toga, Poznań, pl. Wolności 13A
Ta restauracja ciekawiła mnie od dawna, również dlatego, że główna część menu nie jest stała tylko zmienia się ze względu na dostępność surowców. O samym lokalu – dość specyficznym – przy okazji recenzji, bo to jest niewątpliwie lokal, do którego muszę się wybrać !
-
Chłodnik arbuzowy z pieprzem i fetą
Chłodnik ma piękny zapach. Arbuz łączy się z ożywczą mięta i zapachem kwiatów, którymi jest ozdobiony. Podobna symfonia smaków panuje wewnątrz, ale wzbogacona o tytułowe kontrasty. Podstawą jest arbuz i mieta, ale świetnym dodatkiem jest słona feta, która powoduje, że nie jest nudno. A żeby było co wspominać to na języku zostaje ostry posmak pieprzu – 4 w jednym ! – słodkie, świeże, słone i ostre.
-
Policzki wołowe z czekoladą i agrestem
Całe, pięknie podane danie pachnie szafranem i pieczenią. Policzki są uduszone do nieprawdopodobnej miękkości, dosłownie rozpływają się pod widelcem. Do tego jest dżem agrestowy i sos. Dżem jest kwaskowy i kontrastuje się z genialnym wręcz sosem – lekko czekoladowym, niezbyt słodkim połączonym z kwaskiem z czerwonego wina i pieczeniowym smakiem. Mmmmmm…
Restauracja Voyager Wine Club al. Marcinkowskiego 16
Gwoli scisłości – to nie jest na 100% restauracja – raczej sklep z winami i coś w rodzaju tapas baru – zakąski do wina. Od czasu do czasu urządzane sa tam degustacje połączone z kolacją i odpowiednio dobranymi winami. To,czego mogłem dziś spróbować powoduje,ze od strony jedzeniowej są zachęcające,a od strony tego co na półkach… hmmm… nie wyszedłem z pustymi rękami, nie dało sie 😉
-
Carpaccio z rostbefu z sosem z czekolady i oliwy z oliwek
Nazwa carpaccio to lekka przesada na plastry tej grubości – po prostu był to dobrze upieczony (wypieczony) rostbef o przyzwoitym smaku. Sos czekoladowy był dla mnie trochę za słodki-zrobiło się deserowo, całość ratowała trochę papryczka chilli posiekana do czekolady zaostrzająca całość.
-
Marynowany na ostro kurczak- chilli w glazurze z miodu i szałwii na puree ze słodkich ziemniaków i cytryny
To danie dla odmiany nie było zdominowane jednym smakiem, ale było kompozycja delikatnych kontrastów. Lekko ostry kurczak, lekko słodki miód i puree, kwaśna cytryna i do tego łamiąca wszystko świeża szałwia. Trzeba sporego wyczucia, żeby zestawić delikatne smaki i nie przesadzić. Szałwia… bomba, ja bym nawet dwa razy więcej jej dał.
Podsumowując… udany smakowo dzień, zainspirowany Togą już kombinuję jak zrobić taki sos i kiedy ich odwiedzić i spróbować takich frykasów jak półgęsek czy pieczony szpik… Jutro Momo, a w czwartek – do roboty – dalsza cześć kulinarnego tygodnia.