Jak pisał kiedyś Robert Makłowicz w swojej książce – nikt nie mówił, że degustowanie to lekka praca 🙂 . Za to przyjemna tak jak trzeci dzień moich kulinarnych wojaży po poznańskich restauracjach. Dzisiaj przeczucie mnie nie zawiodło i jadłem dużo smacznych rzeczy.
Zagroda Bamberska, ul. Kościelna 39C, Poznań
Moja ulubiona restauracja w Poznaniu z kuchnią wielkopolską i poza tym ładne miejsce. Tym razem zasiadłem sobie w ogrodzie. Pierwsze danie to typowo wielkopolska potrawa, której sam nagotowałem ze 25 litrów rok temu na zlocie.
-
Rumpuć
Pyszna zupa dla mięsożerców – powiedziałbym rumpuć na bogato, kapusty w nim nie znalazłem (ale był sok z kiszonej kapusty), natomiast było dużo smacznego mięsa i wędzonki, która nadawała wspaniały zapach. Bardzo gęsta zupa, w zasadzie eintopf, z lekkim kwaskiem. Rozgrzewająca, dobra na jesień.
-
Karmelizowany stek z dzika, puree z zielonego groszku i mięty, polskie jabłka, tarta cebulowa, wędzona cykoria
Byłem ciekaw tego bogatego dania. Pierwszej spróbowałem tarty na cieście francuskim wypełnionej czarnym nadzieniem. Ladnie chrupała, ale smaku nie bardzo mogłem poczuć, puree miało smak, ale niezbyt mi sie skomponował. Pieczone jabłka były dobre – słodko-kwaśne. Natomiast główne składniki (objętościowo) tego dania były rewelacyjne – dobrze upieczone mięso z dzika pokryte lekko karmelową skorupką, nie przypuszczałem, że ten kontrast tak dobrze smakuje. Do tego była boska cykoria podduszona w słodkim sosie – jednocześnie gorzkawa i słodka. Pogratulowałem szefowi kuchni.
Kuchnia dla Dragona, ul. Zamkowa 3, Poznań
To jest miejsce, gdzie się wybierałem od czasu majówki kulinarnej, gdzie jadłem rewelacyjną wołowinę peklowaną autorstwa szefa z Dragona. Niestety nie ma jej chyba w karcie. Jedyny lokal, w którym dostałem dwa dania z zestawu jednocześnie.
-
Zupa-krem z pieczonego ziemniaka podawana z boczkiem
Oszałamiająca zupa, najlepsza jaką do tej pory jadłem w tych kulinarnych wędrówkach (w kategorii zup nieowocowych). Bogaty zapach korzenno-boczkowy, z dodatkiem skwarków, kwaśnej śmietany i szczypioru. Bardzo gęsta, o grubej teksturze, doprawiona mocno pieprzem i zielem angielskim z kontrastem kwaśnej śmietany. Niebo w gębie ! Jeśli będzie w karcie – będę się pojawiał.
-
Ratatouille podawane z grillowaną polentą
Ratatouille w szczycie sezonu – teraz jest najlepszy czas na nie, można nawet sobie na zimę zrobić i zamrozić. To w Dragonie było niewątpliwie świeże i wyróżniało się tym,że warzywa były w plastrach,a nie w kawałkach. Niemniej jednak smakowało bardzo dobrze- pomidorowo, warzywnie, pikantnie i lekko słodko – czyli tak jak lubię. Porcyjka była degustacyjna naprawdę, ale mogła zachęcić do zrobienia tej potrawy własnoręcznie. Z Dragona na targ na pl. Wielkopolskim bardzo blisko. Polenta, która była dodatkiem efektownie wyglądała posypana grubym pieprzem, natomiast nie miała smaku (oprócz pieprzu), dodatkowo jej odbiór utrudniał fakt, że byłem bezpośrednio po czadowej w smaku zupie…
W Kuchni dla Dragon pozwoliłem sobie na deser spoza festiwalowego menu – jeden z moich ulubionych. Na menu figurował jako creme brulee z truskawkami, okazał się być ze śliwkami – wydaje się, że dają owoce, które akurat są świeże. Kosztował 12 PLN, więc przyzwoicie jak na to danie i na dodatek sporą ilość. Sam krem miał idealna konsystencję, skorupka z cukru była sztywna, mniam ! Śliwki były przyjemnym przerywnikiem, ale trochę za mało wyraźne, może za mało kwaśne, żeby skontrastować słodycz deseru. Niemniej jednak uważam, że warto zamówić. W Kuchni dla Dragona pojawię się jeszcze na pewno na normalnym obiedzie.
Super jakieś restauracje w Poznaniu, warto się skusić.