Podczas moich wakacji jakoś sobie ulubiłem kuchnie polską i różnego rodzaju karczmy. Po powrocie do Poznania wybrałem się zatem do restauracji,do której się dawno przymierzałem- w bocznej uliczce od Starego Rynku. www.wiejskie-jadlo.pl
Wnętrze jest dość stylowo i wiejsko urządzone, drewniane ławy, strzecha.
Menu jak na karczmę dość drogie-danie główne raczej 30PLN+, no ale to Stary Rynek. Ta recenzja będzie dość wyrywkowa z konieczności, przy takiej wizycie jest zawsze pewna loteria. Chyba,ze wszystkie potrawy sa wysmienite…
Obsługa
Najpierw jednak nie o jedzeniu.Niedziela po południu, prawie wszystkie stoły zajęte. Rowniez z powodu dzisiejszego Festiwalu Dobrego Smaku. W tle nowoczesny folk góralski (ale nie disco polo).
Zostaliśmy od razu zauważeni przez obsługę i zajęto się nami. Po zamówieniu było juz trochę dziwniej. Czekaliśmy ok 15 min,ale nie podano nam napojów (czyli standardowego wypełniacza czasu), czekadełek tez brak (chleb ze smalcem można sobie kupić…). W końcu upomniałem sie o ten sok po podaniu dań. Może wypadek przy pracy-duży ruch, w sumie nie mozna sie czepiac. Do rzeczy więc.
Zupa
Cebulowa – klarowna (7 PLN). Dość osobliwe przeżycie. Do tego niezbyt wyszukana grzanka. Przede wszystkim była bardzo słona, miała tez troche posmak kapuśniaku (może się troszkę kwasnicy z sąsiedniego garnka ulało ?). Raczej była zaprawiana suszem warzywnym albo 'ziarenkami smaku’- takie pozostałości były w misce…
Danie główne
Szare kluchy z kapustą zasmażaną (17 PLN). W końcu regionalny przysmak… W moich stronach nazwanoby to pyzami- z ziemniaków-tyle ze nie kuliste tylko takie rwane… Do tego kapusta kwaszona (dość kwaśna) zasmażana z boczkiem.
Kluchy były i szare i dogotowane w odpowiednim stopniu, porcje-średnie (jak na karczmę to małe), wymagały tylko dosolenia. Kapusta dobra, może nie rzuca na kolana jak ta w Bidzie,ale całkiem OK.
Podsumowując- taka wielkomiejska wiejskość…. więc raczej tam nie wróce. Raczej chyba trzeba się wybrać poza miasto, chyba że macie japońskich turystów…