Sezonowa oferta obiadowa prezentująca burgery w stylu różnych kuchni świata i różne rodzaje bourbona Jack Daniels jako smak towarzyszący dostępna jest w pubach Some Place Else Sheratona w Poznaniu, Krakowie i Warszawie, a także w warszawskim hotelu Westin. Szefowie kuchni – w Poznaniu – Krystian Szopka – prezentują wariacje tego dania inspirowane różnymi kuchniami – włoską, chorwacką, polską, australijską, jest także wersja wegetariańska. Burgery w Some Place Else to samodzielne dania obiadowe – standardowe mają ok. 200g mięsa, a Monteverest – 500g i jest to w zasadzie porcja na 2 osoby.
Miałem okazję wziąć udział w warsztatach promujących to menu i samemu przygotować jeden z burgerów. Szef kuchni Krystian Szopka tłumaczył nam tajniki dobrego hamburgera oraz sposób, w jaki jest on przyrządzany w jego kuchni. Bułki do hamburgerów (kilka rodzajów) są wypiekane na miejscu, mięso jest również przygotowywane na miejscu i smażone na grillu gazowym z wkładem lawowym. To pozwala uzyskać smak i aromat podobny do grilla z węglem drzewnym. Opiekanie jest bez użycia tłuszczu (wystarczy tłuszcz z mięsa), co powoduje, że burgery nie są ciężkostrawne. Można sobie wybrać w większości wersji stopień wysmażenia mięsa. Bułka po przekrojeniu jest lekko opiekana pod elektrycznym grillem, aby była mniej chłonna dla sosów. Całość musi być tak złożona i posmarowana, żeby burger miał równy smak na całej powierzchni – mięso musi pokrywać całą bułkę, a nawet wystawać.
Miałem okazję spróbować wszystkich burgerów oprócz wegetariańskiego – specjalnie dla nas były krojone na kawałki, żebyśmy mogli wszystkiego posmakować, bo wiem po jednej porcji jest się już najedzonym. Do burgerów można dokupić dodatek typu frytki, ziemniaki, sałatkę, krążki cebulowe – co tworzy z niego pełne danie obiadowe. Mi najbardziej do gustu przypadł Surf&Turf i Highlander/Monteverest (ten sam burger, różna wielkość). Burgery Romano i Dalmatia okazały się dla mnie za mało wyraziste, chociaż w Romano było dobrze czuć smak grillowanego mięsa.
Burger Surf&Turf
To inspiracja kuchnią australijską i łączeniem ryby i mięsa. Burger jest dwuwarstwowy zapakowany w dużą, maślaną bułkę. W pierwszej warstwie jest lekko czosnkowy sos i grillowany płat tuńczyka, natomiast na górnej sos BBQ, grillowane płaty polędwicy wołowej (jedyny burger w ofercie, w którym nie ma mielonego mięsa) oraz warzywa. Wszystko komponuje się w słodko-pikantno-słony smak z lekką nuta dymną z grillowanego mięsa. Mięso jest soczyste i miękkie, lekko przyprawione.
Burger Highlander/Monteverest
Burger w polskim stylu zawierający polską wołowinę sezonowaną, boczek wędzony i oscypek. Wszystko to składa się na wędzono-słono-słodki smak (pochodzący od konfitury z cebuli) i razem tworzy bardzo bogatą kompozycję. Jednocześnie proporcje składników są tak dobrane, że żaden smak nie dominuje potrawy i można poczuć wszystkie składniki.
Warsaw Burger
Ciekawą propozycją jest też Warsaw Burger z kotletem mielonym, w nazwie warszawski, za to w bułce poznańskiej 🙂 . Jest to w zasadzie ukłon w kierunku całej polskiej tradycji i jako jedyny jest zrobiony z wieprzowiny. Różnie się jednak od prostej bułki z kotletem – jest chrupki i posiada pikantne dodatki – musztardę i buraczki marynowane.
Do całości mieliśmy do dyspozycji dodatki w postaci 3 rodzajów Jacka Danielsa – klasycznego Jack Daniel’s Old No. 7, Gentleman Jack oraz likieru miodowego Tennessee Honey. Nigdy nie próbowałem łączyć burgera z whisky czy bourbonem, ale muszę przyznać, że to bardzo udane połączenie. Alkohol ten zawiera też podobne nuty słodyczy i zapachu jak grillowane mięso, a do burgerów, które zawierają słodką konfiturę z cebuli świetnie również pasuje miodowy likier.
Byłem przyjemnie zaskoczony tym jak dużą wagę szef przywiązuje do doboru składników – wołowina jest naprawdę świetnego gatunku, m.in. z rasy Angus, a także tym, że różnego rodzaju pieczywo (ciabatta, bułka poznańska, bułka razowa, maślana…) są wypiekane na miejscu – wszystkie były udane. Warto spróbować burgerowych inspiracji i może latem samemu zrobić burger party w ogrodzie.
Zapraszm także do czytania ładnie napisanej relacji p. Lili Łady na portalu Codziennypoznan.pl