Sugomi Japanese Kaiseki Kamionki to restauracja, w której już byłem i zamawiałem także kilka razy sushi na wynos (jeszcze jako Sugomi Sushi). Jak na podmiejską (żeby nie powiedzieć – wiejską restaurację) poziom jest naprawdę wyjątkowy. Serwowała jedno z dwóch sushi w Poznaniu i okolicach, które mi smakowało.
Zachęcony ogłoszeniami o zmianie menu i jego prezentacji zapisałem się na panel degustacyjny i poniżej prezentuję moje wrażenia. Wybrałem menu II i pomimo małych porcji wyszedłem najedzony po uszy.
Jest to restauracja o średnio-wysokim poziomie cenowym. Generalnie sushi jest drogie, a po zmianie menu poziom jakości i cen się podwyższy. Niemniej jednak pozostaje to na poziomie poznańskim i można sobie pozwolić na wycieczkę (w moim przypadku bardzo krótką) i spędzenie kilku przyjemnych chwil w Kamionkach.
Jesli chcecie się szybko i dużo najeść polecam jakieś hamburgerownie i frytki, albo golonkę w restauracji IKEA (bez ironii, uwielbiam ją). Jeśli chcecie szybkie i tanie sushi – lodówka w Biedronce lub Lidlu (swoją drogą parę kilometrów od Kamionek jest olbrzymi kombinat produkujący sushi na całą Polskę dla Biedrony). Jesli chcecie dobrze i wyjątkowo zjeść – to zajrzyjcie tutaj.
Obsługa jest uważna i dobrze zorietnowana, co do czasu obsługi nie jestem w stanie się wypowiedzieć, bo nie była to normalna sytuacja.
Z zewnątrz budynek nie wygląda specjalnie japońsko, ale wewnątrz panuje porządek i minimalizm, nieprzeszkadzająca muzyka, prosta elegancja.
Gyoza
Japońskie pierogi, smażone w głębokim tłuszczu, w środku por, szczypior, zioła. Chrupiące, nadzienie lekko przypomina kapustę (nie kiszoną) z grzybami. Nie przesadnie tłuste pomimo, że smażone, mógłbym zjeść całą miskę 🙂
Polędwiczka wieprzowa BBQ
Polędwiczka jest przyrządzona sous-vide i potem wrzucona na grilla. Efekt jest taki, że jest cudownie miękka i soczysta, a jednocześnie ma posmak dymu. Czego można chcieć więcej 🙂 ? Do tego dostałem dressing tosazu w warzywami (rukola,mizuna, szalotka) oraz chips marchewkowy. Dressing jet słodko-słono-kwaśny, a marchew ma posmak karmelu. Świetna kompozycja.
Edamame
To młode strączki soi, gotowane (w wodzie lub na parze) z dodatkiem soli – taka przekąska, którą się wyłuskuje ze strąków i podjada. Mają lekko tłusty posmak i – jak dla mnie – lekko grzybowo/korzenny odcień. Typowe czekadełko, nie spowoduje, że się najecie, ani nie zaburzy smaku (nie są przesolone).
Nigiri z łososiem, spicy sake maki, futomaki wegetariańskie
Sushi jadłem tu wcześniej i zawsze byłem zadowolony, szczególnie przypadł mi do gustu zestaw wegetariański. Tu miałem do dyspozycji nigiri z łososiem – 100% prawidłowe, łosoś świeży, delikatny.
Bardziej moje kubki smakowe zaczęły skakać z radości przy pikantnym maki z łososiem. Jeden powód to – znakomitej jakości, świeży łosoś, mi się trafiły wielkie, tłuste kawałki. Mmmmmm…. Do tego kontrast w postaci pikantych dodatków i sezamu, ale… ta pikantność nie zabiła delikatnego, wyśmienitego smaku ryby – ktoś w tej kuchni ma wyczucie… Fajny pomysł z dekoracją z nitek suszonej papryki – ładne i smaczne.
Futomaki były obecne w dwóch rodzajach, bogato różnorodnych, bardzo smacznych, pełnych różnych akcentów – chrupkości, pikantności. Do tego wszystkiego miałem sos sojowy. Tu podaje się standardowy Kikkoman oraz o obnizonej zawartości soli. Po raz pierwszy w życiu (nie śmiejcie się) spróbowałem tego drugiego i byłem w siódmym niebie – nieco mniej pikantny i słony, dało się poczuć większą paletę smaków.
Antrykot wołowy
Danie było wybitnie w wersji degustacyjnej – jak widać na zdjęciu, ale wystarczające, żeby poczuć smak jego podstawowej części. Mięso (założe się, że sous-vide, albo slow-cooked) rozpadało się pod widelcem – nie jest to stek, ale dobrej jakości wołowina odpowiednio upieczona. Soczyste, odpowiednio słone, do tego mocny kontrast sosu dengaku, który ma bardzo wyraźny słodko-słono-lekko-kwaśny smak. I ta galaretka na górze – nie dość, że ładnie wygląda, to ma posmak whisky (oczywiście bez alkoholu – same aromaty).
Zupa miso
Miało być aka dashi, ale czerwone miso nie dojechało… Dostałem zatem standardową zupę miso, ale niestandardowo, bardzo ładnie podaną. Zupa jest na bulionie rybnym dashi, z białą pastą miso, w środku kostki tofu, szczypiorek. To jest ten rodzaj potrawy, który albo się kocha, albo nienawidzi. Zupa ma smak, do którego tu nie jestesmy przywyczajeni. Nie jest mocno rybna, bardziej czuć wodorosty kombu i pastę miso, która jest lekko gorzka. Cała sztuka polega na tym, żeby dodać odpowiednią ilość tej pasty (bo stanie się za gorzka), odpowiednią ilość soli. W tej restauracji uważam, że zrobiono to bardzo dobrze. Balans smaków jest świetny. Tę zupę znam bardzo dobrze. Jak pracowałem w restauracji w Kopenhadze robiliśmy ją świeżą codziennie. Zrobiłem tego wiele wiader 🙂 ale nie było to pracochłonne. Oprócz dodatków, które tu zjecie mieliśmy jeszcze glony wakame i sichimi torigashi – mieszankę siedmiu pieprzów – było to lekko ostre. Każdy, kto kupował sushi dostawał małą miskę gratis 😉 .
Ryż dengaku
To danie będzie w karcie chyba tylko jako przystawka, ja dostałem to jako czekadełko spowodowane sytuacją, o której napiszę poniżej. Sam ryż był ciekawy – był ugotowany na kleisto, być może to ten sam ryż, który jest gotowany do sushi. Do tego było bakłażan smażony w głębokim tłuszczu, prażony sezam i sos dengaku. Sam bakłażan – jak widać na zdjęciu – ma piękny kolor i sądzę, że był grillowany z tym sosem. Sos jest bardzo intensywny i stanowi przede wszystkim połączenie smaków słodkiego i słonego. Przystawka naprawdę dająca kopa smakowego !
Pierś z kaczki
Ta danie było również w wielkości degustacyjnej. Pierś kaczki jest obsmażona i potem upieczona, podana na puree z batatów, z sosem demi-glace i na wierzchu jest chutney zawierający rodzynki (kwaśno-słodki). Puree z batatów jest gładkie i nie za słodkie, dobrze się uzupełnia z wyraźnym sosem pieczeniowym. Sama pierś kaczki jest smaczna, chociaż kawałek, który dostałem był dość sztywny. I w krojeniu i w przeżuwaniu. Zastanawiałem się czy to wpadka związana z nietypową sytuacją (ilość degustacyjna, niewielu gości) czy z umiejętnościami szefa. Szef zaproponował, że danie powtórzy. Szacunek za takie podejście. Powtórka była udana – trochę wysiłku przy krojeniu, ale wewnątrz mięso było soczyste i miękkie. Można zamawiać 😉 .
Deser – dekonstrukcja sernika z tofu
Jeśli mogę wymienić jakiś składnik kuchni japońskiej, za którym nie przepadam – to będzie tofu. Ma dla mnie konsystencję silikonu i smak… niczego. Jak się dowiedziałem, że moim deserem-niespodzianką będzie sernik z tofu to nie skakałem z radości.
To, co dostałem na talerzu wyglądało bardzo ładnie. – mozaika z pianki, musu, brownie, gałki loda i owoców. Całość okazała się dobrze przemyślaną i smaczną konstrukcją. Czekoladowe (z kawałkami czekolady) brownie było słodkie i mocne, mus z tofu był wzbogacony cytrusowa nutą, do tego łagodny w smaku lód i neutralna pianka. Owoce tylko lekko kwaskowe. Wymyślne, ale ładne i smaczne.
Herbata zielona z palonym ryżem
W zestawie był napój kieliszek wina choya lub herbata. Ze względu na sposób przemieszczania się pozostała mi herbata. Czego za chwilę… miałem NIE pożałować.
Nie jest fanem zielonej herbaty, ale uznałem, że będzie pasować do tych dań. Kelnerka zaproponowała mi wersję z palonym ryżem. Pierwsze wrażenie jest hmm… trudne. Zapach przypomina mi jednoznacznie skoszoną trawę, która już chwilę postała w worku i gnije. Ale w smaku – własnie lekko palony ryż. Naprawdę bardzo smaczne, ten zapach zresztą trochę znika w miarę i stygnięcia herbaty. Jest ona podawana w żeliwnych czajniczkach z czarkami. Czajniczek trzyma temperaturę (mimo, że pod spodem świeczka nie była zapalona). Myślę, że zdecyduję się na ten napój przy nastepnej wizycie.
Sugomi Japanese Kaiseki to ciekawa koncepcja. Lokal z sushi i z kuchnią japońską posadowiony na przedmieściach Poznania. Dopracowany w szczegółach, z ambitną kuchnią i dobrymi składnikami. Dookoła sypialnia Poznania i myślę, że (wraz z funkcją dowozu) będa mieli co robić przez najbliższe lata. Sam mam ochotę się tam znów pojawić na dania, których nie spróbowałem – jak dorsz w miso i łosoś, oraz te, których spróbowałem – gyoza, antrykot, polędwiczka, sushi. Wybierzcie się tam kiedyś na smaczny przystanek.