Do gospody Mały Holender wybierałem się od paru miesięcy,ale zawsze jak przejeżdżałem obok to nie byłem głodny. Teraz się udało i odkryłem miejsce pełne uroku, smaku i charakteru.
Gospoda znajduje się na Żuławach, blisko Nowego dworu Gdańskiego-jeśli jedziecie na Mierzeję Wiślaną to mogliście tamtędy przejeżdżać ,bo to jedna z dwóch głównych dróg. Gospoda jest w autentycznym,starym (trzystuletnim) domu podcieniowym, obok znajduje się kościół i plebania,które wyglądają jak budownictwo niemieckie, ale… parafia jest greckokatolicka.
Wewnątrz dom ma zachowane autentyczne ściany z belek i dość niskie drzwi (ja się musiałem schylać), jest pełen bibelotów – niektóre z epoki np. bardzo fajna metalowa tabliczka do planowania zakupów nad oknem do kuchni, niektóre „od sasa do lasa”-może z czasem uda się wyposażyć w bardziej oryginalne artefakty. Są stoliki na zewnątrz, a także namiot na imprezy. To otoczenie daje dobry nastrój do regionalnego jedzenia, taka właśnie jest karta.
Wybór nie był prosty-zupa rakowa, deska serów, kociołek mnemonicki, kacze udko z sosem śliwkowym i Machandlem…W końcu zdecydowałem się na…
Zupa klopsowa
Trochę trudno opisać ten smak – to w zasadzie rosół, ale z mocnym posmakiem wywaru z klopsów. Myślę,że są one surowe wrzucane do tej zupy i tam gotowane. Klopsy są królewieckie, z dodatkiem kaparów, część z kaparów wpadła do zupy (ale nie nadała jej smaku)-bardzo pożywna i taka „domowa” – kojarzy mi się z ogórkowa na klopsikach,która robiła moja mama. Jedyną uwagę,jaką mam to jest dla mnie nieco za tłusta.
Smak tej potrawy zapowiada,że pewnym i smacznym wyborem z menu są klopsy królewieckie
Wędzony pikling
To jest danie dostępne tylko w soboty i niedziele i jest dość kontrowersyjną potrawą. Śledź w całości (niepatroszony) jest wędzony w 40 stopniach i podany z małymi podpłomykami i zielona sałatą.
Jednym zdaniem – to jest danie dla smakoszów ryb. Jeśli lubisz ryby, nie boisz się ości to ciepła jeszcze, uwędzona ryba będzie ci smakować. Pierwszy raz jadłem rybę wędzoną z wnętrznościami (w mojej był mlecz,którego nie zjadłem) – nie wiem czemu przyjęto taki sposób. O dziwo – ryba miała sporo ości,ale te cieńsze można było jeść -nie stawały w gardle, były bardzo miękkie. Bardzo dobre też są podpłomyki
Deser żuławskich kolejarzy
Bardzo ciekawa pozycja, historia stojąca za tym jest taka,że na Żuławach było dużo upraw buraka cukrowego (i cukrownie) i działała kolej wąskotorowa wożąca te buraki do cukrowi (a także ludzi w pewnym okresie). Ja sam pamiętam,że przejeżdżając na trasie Elbląg – Gdańsk widać było wielkie sterty buraków i wagoniki.
Zatem podstawą dania jest pianka kawowa, na to wetknięto ciasto cygaretkowe-kruche ,chrupiące i polano melasą z buraków cukrowych. Całość tworzy naprawdę oryginalna i smaczną kompozycję. Pianka nie jest bardzo słodka, a charakteru nadaje melasa-jednocześnie słodka, ale i z goryczką. Tę melasę (holenderską zresztą) można kupić w sklepiku, co skwapliwie uczyniłem.
W rzeczonym sklepiku można nabyć rożne produkty z regionu i okolic, są dżemy, kujawski kajmak, sery holenderskie i ze Skarszew, octy np piernikowy, soków, wybór jest ogromny (a ceny elektryzujące…).
Menu jest sezonowe i zapewne na zimę się zmieni, chętnie jeszcze tam zajrzę