Racja sił ONZ to jedna z tych racji, na które długo polowałem. Są one niedostępne w Polsce i na dodatek drogie. Udało mi się po roku poszukiwań kupić coś o w miarę przyzwoitej cenie (ale i tak dużo droższe od tych racji, które są u nas na rynku). Nowsza wersja tej racji ma beżowe opakowanie – dokładnie w taki stylu jak elementy, które są w tej racji.
Racja zawiera dużo elementów, ale nie ma typowego składu przystawek i dań głównych. Arkusz informacyjny jest najbardziej detaliczną informacją, jaką udało mi się znaleźć w racjach – nawet dokładną listę alergenów (arkusz zobaczycie na końcu wpisu).
zawartość:
obiad:
- makaron z wołowiną
- gulasz z ciecierzycą
- ciastko czekoladowe
kolacja:
- zupa jarzynowa w proszku
- kiełbaski drobiowe z warzywami
- galaretka owocowa (batonik)
pozostałe elementy:
- chrupkie musli (granola)
- dżem truskawkowy
- gorzka czekolada
- krakersy słodkie
- krakersy słone
- ser topiony
- karmelki
- guma do żucia
- sól, pieprz
- keczup
- sos meksykański
napoje:
- kawa
- herbata
- zabielacz do napojów
- napój kakaowy
- napój izotoniczny z błonnikiem
- napój pomarańczowy – koncentrat
- napój białkowy
akcesoria:
- torebka z zamknięciem strunowym
- chusteczka higieniczna mokra
- chusteczki higieniczne 10 szt.
- sztućce
- piecyk Esbit do podgrzewania (zapałki, tabletki paliwa)
- tabletki do uzdatniania wody
Ja sobie zorganizowałem posiłki inaczej niż w instrukcji. W tej racji nie ma typowych przystawek, oprócz sera topionego i musli (a właściwie granoli). Zaomnijcie zatem o mielonce, pasztecie, maśle orzechowym, przetworach z ryb…
Na małe śniadanie wybrałem musli właśnie i kawę. Do musli dolałem mleka (którego nie ma w racji), chociaż może ono posłużyć jako chrupiąca przekąska. Było całkiem smaczne, z wyczuwalnym dodatkiem owoców. Kawę zmieszałem z cukrem i zabielaczem (na tym zdjęciu jeszcze nie dodany) i to był niestety błąd. Kawa była dość słaba, po dodaniu porcji cukru (6g) zrobiła się słodka ulepa i po prostu nie wiem jaki miała smak.
Jako kolejny posiłek podgrzałem makaron z wołowiną, a do tego zrobiłem napój kakaowy z błonnikiem. Danie to miało ładne, duże kawałki wołowiny. Mięso było miękkie, makaron też. W smaku dość nijakie. Po dodaniu sosu meksykańskiego, który okazał się naprawdę pikantny, stało się lepsze.
Napój miał lekko kakaowy smak, ale błonnik w nim zawarty sprawiał, że miał gęstą, śluzową konsystencję. Nie dałem rady tego wypić, bo było przez tę konsystencję obrzydliwe (a i smak nie zachwycał).
Potem przyszła kolej na kiełbaski drobiowe z warzywami oraz herbatę i test wody. Kiełbaski chciałem odgrzać na załączonym piecyku. Mimo postawienia go pod otwartym oknem połaciowym smród palących się tabletek był nie do wytrzymania i musiałem skończyć na zwykłej kuchence. To najgorsze tabletki jake paliłem, bo ani polskie, ani rosyjskie, ani francuskie z racji RCIR nie miały tak intensywnego zapachu.
Danie to miało dwa główne składniki – warzywa były smaczne, a kiełbaski gumowo-silikonowe w konsystencji i zupełnie bez smaku. Najgorsze parówki z naszego sklepu mają jakis smak. Z całego dania skończyłem zatem same warzywa.
Herbata była przeciętna, zrobiłem ją w trochę mniejszej ilości wody, żeby miała jakąś moc. Słowem – piłem i lepsze i gorsze.
Mój test wody polegał na użyciu tabletek do uzdatniania (użyłem wody z kranu) i porównaniu smaku wody uzdatnianej i nieuzdatnianej. Było to miłe zaskoczenie – w zapachu bez różnicy, w smaku woda uzdatniana miała lekko chemiczny posmak. Na pewno po użyciu jej do napojów nie dało by się go wyczuć.
Potem spróbowałem słonych krakersów, sera topionego i napoju pomarańczowego. Krakersy okazały się zjełczałe, pomimo tego, że były przed datą przydatności do spożycia – prawdopodobnie to kwestia warunków przechowywania. Nie dało sie ich zjeść. Ser topiony to typowy ser amerykański z racji żywnościowej – w typie cheddara, z wyraźnym smakiem, mocno słony. Napój pomarańczowy, którego było niewiele, był najlepszym napojem z całej racji – nie za słodki, lekko kwaśny.
Ostatnie danie główne to gulasz/potrawka z ciecierzycy z warzywami. Do tego zrobiłem zupę jarzynową w proszku. Gulasz zjadłem na zimno jako rodzaj sałątki warzywnej i było to najlepsze z dań głównych. Dobrze przyprawiony, lekko kwaskowy, może nawet lepszy na zimno niz na ciepło.
Zupa natomiast była zupełnie niejadalna. Lekko gorzka, słona, bez smaku warzyw, zagęszczona skrobią. Kolor miała ponury – prawdopdobnie spowodowany szpinakiem.
Część deserowa nieco uratowała opinię racji. Z wyjątkiem czekolady, która była njgorsza czekolada, jaka jadłem w racjach. Była całkowicie utleniona i stanowiła coś w rodzaju sprasowanego proszku, zawartość kakao zaledwie 43% – przypominała wyrób czekoladopodobny z lat 80-tych
Pozostałe elementy były smaczniejsze. Karmelki smakowały karmelem (mimo,że były bez cukru to nie dało się wyczuć słodzika), ciastko czekoladowe było wilgotne, pachnące i naprawdę czekoladowe.
Krakersy słodkie tylko nieco zjełczałe, więc dało się zjeść, a dżem truskawkowy nawet nadspodziewanie dobry. Nie była to sklepowa galaretka, ale gęsty, jednorodny dżem o zapachu i smaku truskawek. Galaretka w cukrze (jabłkowa) – nieco gumowa i słodka, ale jako przekąska może być.
Jak wygląda kawa z zabielaczem widzicie na zdjęciu – jakby się śmietanka zwarzyła.
Podsumowując – wyrazy współczucia dla będących w służbie wojsk ONZ. To była najgorsza racja, jaką do tej pory jadłem, porównywalna tylko z racją UK (ale tamta miała lepsze napoje i dodatki). Mało różnorodne przystawki, niedobre dania główne (oprócz warzyw). Większość napoi słabych, albo obrzydliwych.
Recenzje video w jęz angielskim: