Egzotyczne przekąski to nowy cykl na blogu, któremu będzie towarzyszyć wideo – tym razem po polsku. Ponieważ na razie nie mogę się wybrać do Tajlandii, Chin itp. sprowadziłem cząstkę tych krajów do domu. W pierwszym odcinku przekąski na bazie różnych stworów – lądowych i morskich. Spróbowanie wymaga nieco odwagi, zaprosiłem do wspólnej degustacji moich przyjaciół, którzy do tej pory nie jedli takich rzeczy.
Suszone kalmary
Ta wersja różni się od tego, co próbowałem i co można kupić u nas w Kuchniach Świata, albo od tego, co kupiłem w Kaliningradzie – przede wszystkim są pokryte sosem – słodkawym, a poza tym są dość pikantne (mimo, że otworzyłem paczuszkę, która nie miała ogniska na opakowaniu…). Mają silny morski zapach. Moim zdaniem dobrze nadają się na zagryzkę do popitki. Tak tylko do jedzenia trochę za ostre jak dla mnie.
Smażone świerszcze
Są chrupiące, nie mają szczególnego zapachu. Smakują lekko orzechowo, są wystarczająco miękkie, żeby chityna, czy nóżki nie przeszkadzały. Na koniec pozostaje lekko słodki smak. Świerszcze, które próbowałem na finale Bloger Chefa bardziej mi smakowały, były pikantne i chrupiące (ale przyrządzane na świeżo), natomiast były bardziej twarde i wchodziły w zęby. Bezpieczna przekąska, może nie jakoś porywająca smakowo, ale fajna. Czeka mnie jeszcze druga paczka o smaku nori.
Poczwarki motyla (prawdopodobnie jedwabnik)
To ciekawsze doznanie smakowe. Są wysuszone, miękkie i lekkie. Mają intensywny zapach orzeszków ziemnych, nieco tego pozostaje w smaku. Nie są tak chrupiące jak świerszcze, ale dość przyjemne.
Nie było tak strasznie 🙂 . Jak dla mnie nie są to super przysmaki (może oprócz kalmarów, ale nieco mniej ostrych), ale nadają się do chrupania. Co kraj to obyczaj. Wygląd opakowań jest też typowy dla tamtej części świata – ze specyficznym humorem.
Obejrzyj relację video z degustacji na kanale Najsmaczniejszy Blog :
subskrybuj, aby dowiedzieć się o następnych !