Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu to nowy lokal, otworzony w lipcu 2016, ze świetną lokalizacją – tuż obok rynku Starego Miasta. W tej chwili jeszcze nie jest zbyt widoczny, zajmuje pomieszczenie, gdzie wcześniej znajdował się lokal rozrywkowy o nieapetycznej nazwie 😉 . Nie jest to jednak część tego lokalu.

Pomysł na tę restaurację to krótkie menu grillowe, przyrządzane na miejscu składniki (pieczywo, sosy, kiszonki) oraz bardziej staranne operowanie grillem i marynatami, m.in. używanie techniki sous-vide do mięsa przed grillowaniem.  Jaki to daje efekt ? Czytajcie poniżej – moją relację z kolacji degustacyjnej dla blogerów kulinarnych.

Wystrój

Wnętrze jest dośc prosto urządzone ale ma wygodne kanapy. Styl lekko industrialny, jest wysokie, z odkrytym sufitem z instalacjami. Jest dość ciemno. Akustycznie panuje znośna muzyka, choć nieco za głośna, jeśli się chce dłużej porozmawiać. Na temat obsługi trudno się wypowiedzieć, bo to była specjalna okazja.

Przystawka – śledź  marynowany w cytrynowej śmietanie z cebulką i konfiturą z daktyli

Ładnie podane. Jak dla mnie to był falstart, chociaż koledze obok smakowało…. sam śledź był dobry, ale do tego była spieniona śmietana (lub serek) z dodatkiem skórki cytrynowej, trochę marynowanej cebuli i słodka konfitura. Kombinacja niby dobra, ale… te różne smaki były zbyt mocne i odległe od siebie – razem się nie łączyły. Cytrynowość byłą taka słodko-deserowa, daktyle bardzo słodkie, cebula gdzieś się zgubiła. Zjadłem same śledzie i trochę byłem przerażony nadchodzącą resztą menu.  Na szczęście moje obawy nie sprawdziły się.

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu - śledź

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu – śledź

Przystawka – krem z kukurydzy na mleczku kokosowym

Już w przypadku zupy było lepiej0 gładka, kremowa, lekko wyczuwalne mleczko. Dla mnie odrobinę za słodka, albo też za mało pikantna, troszkę zabrakło balansu, ale nie było źle – zjadłem całą wraz z focaccią, którą należy pochwalić – pachnąca ziołami i  oliwą, z grubą solą. Podanie w jaskrawym metalowym kubku też mi się podoba.

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu - krem z kukurydzy z mleczkiem kokosowym

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu – krem z kukurydzy z mleczkiem kokosowym

Danie główne

Dostaliśmy próbki kilku dań głównych i dodatków – takiego zestawu normalnie nie sprzedają. Od lewej: rostbef, kurczak w curry, polędwiczki w kawie i pulled pork z łopatki. Z dodatków – ziemniaki pieczone z rozmarynem, sos barbecue, sos jogurtowy z czosnkiem, Coleslaw oraz zestaw domowych kiszonek.

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu - danie główne

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu – danie główne

Mięsa na grilla przygotowywane są wcześniej techniką sous-vide, co daje bardzo dobre efekty – rostbef, kurczak, polędwiczki były soczyste i miękkie. Zwłaszcza przy drobiu to trudno uzyskać. Mięso z kurczaka (filet) dostał charakteru poprzez smak curry. Dobry był też pulled pork, miał smak typowo pieczeniowy, chociaż ja jako zwolennik zdecydowanych smaków trochę bym go doprawił.

Smaczne były ziemniaczki – wyraźnie rozmarynowe, chociaż moje były już przestygnięte. Sosy jakoś bardzo mnie nie porwały, BBQ był zbyt śliwkowy jak dla mnie, chętnie bym spróbował sosu, który jest w karcie – mięsny z whisky i białą czekoladą. Fajny pomysł z własnymi kiszonkami – są ok, apetyczne, kolorowe. Coleslaw – jak dla mnie za mało pikantny.

Deser – sernik z marakują

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu - sernik z marakują

Old Town No 10 ul. Paderewskiego 10 w Poznaniu – sernik z marakują

Pomimo strasznego najedzenia się skusiłem się na deser – i to była dobra decyzja. Sernik jest puszysty, wilgotny, prawie jak sernik na zimno. Gładki ser jest jednocześnie słodki i kwaskowaty od marakui. Do tego słodka i krucha podstawa. Dawno nie jadłem tak dobrego sernika.

Całe menu jest zbudowane modułowo – osobno kupuje się przystawki, mięso główne, dodatki warzywne i skrobiowe, desery. Dzięki temu można sobie skomponować naprawdę odpowiedni zestaw. Ceny jak taki dobór surowców i technikę są naprawdę przystępne – porcja mięsa 200g od 14 do 22 zł (stek), dodatki – 6 zł, przystawka 10. Wszystko jest robione na świeżo. Jest też jakaś (choć niewielka) oferta dla wegetarian/wegan.

Na koniec trzeba pochwalić menedżerkę lokalu oraz szefa. Dobrze wszystko zorganizowali, odpowiadali na wszystkie pytania, a szef był szczerze zainteresowany opinią na temat swoich pomysłów kulinarnych. Życzę mu powodzenia.

Czy wrócę do tego lokalu – tak. Jeszcze wszystkiego nie spróbowałem, a chętnie też powtórzę niektóre dania.

Pierś z kurczaka sous-vide aromatyzowana żubrówką i fenkułowy tatar z łososia

Przepis na pierś z kurczaka sous-vide aromatyzowana żubrówką oraz tatar z łososia jako przystawka to inspiracja popisowymi daniami zwycięzców konkursu dla młodych kucharzy (od 18-24 lat) „Zgotuj sobie sukces”organizowanego przez Makro. Imprezę tę, odbywającą się już po raz szósty wygrali Igor Antoszewski i Michał Wester z Wrocławia.  Ich zadaniem było danie konkursowe, składające się z przekąski zimnej i dania głównego z uwzględnieniem obowiązkowych produktów konkursowych. Po daniach, które przygotowywali uczestnicy widać, że szykuje się nam nowa generacja zdolnych, kreatywnych szefów kuchni. Laureaci tego konkursu jeżdżą na kulinarne mistrzostwa świata do Luksemburga (w tym roku zdobyli 2 brązowe medale !), a tegoroczni pojadą na olimpiadę kulinarną do Erfurtu.

Laureaci konkursu "Zgotuj sobie sukces"organizowanego przez Makro.  Igor Antoszewski i Michał Wester z Wrocławia
Laureaci konkursu „Zgotuj sobie sukces”organizowanego przez Makro. Igor Antoszewski i Michał Wester z Wrocławia
Laureaci konkursu "Zgotuj sobie sukces"organizowanego przez Makro.  Igor Antoszewski i Michał Wester z Wrocławia
Laureaci konkursu „Zgotuj sobie sukces”organizowanego przez Makro. Igor Antoszewski i Michał Wester z Wrocławia

Pomysł na moje danie to inspiracja kolorem zielonym i świeżymi zapachami z tym związanymi. Użyłem wielu zielonych składników – kopru włoskiego, pora, limonki, trawy żubrowej. Trzy dominujące zapachy to koper włoski, limonka i żubrówka. Jadłem już kilka razy w restauracjach potrawy „aromatyzowane” trawą żubrową, ale nigdy szczerze mówiąc tego aromatu nie czułem. Technika sous-vide okazała się do tego celu idealna – filety rzeczywiście maja delikatny, piękny zapach.

Fenkułowy tatar z łososia
Fenkułowy tatar z łososia
Pierś z kurczaka sous-vide aromatyzowana żubrówka
Pierś z kurczaka sous-vide aromatyzowana żubrówką

Składniki (na 2 osoby):

Przystawka:

  • 300g świeżego fileta łososia
  • 4 ziarna pieprzu zielonego
  • 1/4 łyżeczki ziaren kopru włoskiego (fenkułu)
  • 1 duża bulwa kopru włoskiego
  • sól
  • limonka

Danie główne:

  • filet (pierś) z całego kurczaka
  • 30 ziaren zielonego pieprzu
  • 4-6 źdźbeł suszej trawy żubrowej (w zależności od wielkości piersi)
  • 1 duży por (250g)
  • 10 gałązek tymianku świeżego (lub 1 łyżeczka suszonego)
  • 1 seler (ok 350g po obraniu)
  • 4 ziemniaki (tyle samo co selera)
  • 50g masła
  • sól

Jak to zrobić ?

Przystawka

  1. Ostrym nożem odetnij filet od skóry, sprawdź czy nie ma ości, możesz usunąć brązowe, tłuste fragmenty, nie mają wpływu na smak, ale bez nich wygląda to lepiej
  2. Posiekaj mięso średnio grubo
  3. Pieprz zmiażdż w moździerzu, a następnie ziarna kopru włoskiego rozetrzyj dość dokładnie
  4. Zmieszaj z mięsem, dosól do smaku, na koniec dopraw z sokiem z limonki (ok 1/2 limonki)
  5. Bulwę kopru włoskiego odetnij przy korzeniu (plaster) – będzie można zdjąć zewnętrzne warstwy. Zdejmij 2 warstwy, ew trochę przytnij, by tworzyło łódeczkę
  6. Tatar włóż do łódeczki z kopru
  7. Całość je się razem z koprem włoskim, można też do tatara dodać posiekaną natkę kopru włoskiego. Świeży koper nadaje chrupkości i soczystości tej przystawce

Danie główne

  1. Trawę żubrową namocz w letniej wodzie – około godziny
  2. Zielony pieprz zmiażdż w moździerzu, filet podziel na pół, posól i natrzyj zielonym pieprzem
  3. Owiń filet trawą i zapakuj do woreczków , zamknij próżniowo
  4. W warunkach domowych sous-vide robię w ten sposób,że woreczki wkładam do garnka z ciepła woda z kranu (50-60 stopni), piekarnik rozgrzewam do 120 stopni i wstawiam garnek. Wkładam do niego termometr do pieczenia mięsa. Po ok pół godzinie woda uzyskuje pożądana temperaturę – 78-80 stopni. Wtedy zmieniam temperaturę piekarnika na 100 stopni. To utrzymuje temperaturę wody na uzyskanym poziomie (u mnie było 78 stopni). Oczywiście trzeba zaglądać do piekarnika i kontrolować temperaturę. Od momentu osiągnięcia temperatury trzeba to piec 1 godzinę, jeśli piersi są  duże to 1,5 godziny
  5. Przygotowujemy puree – obrany seler i ziemniaki kroimy w dużą kostkę, gotujemy i potem zgniatamy tłuczkiem dodając sól i masło
  6. Przygotowujemy jarzynkę z pora – pokrojone białe części pora podsmażamy na maśle, doprawiając sola, pieprzem i listkami tymianku
  7. Ważne jest, aby puree zacząć robić w odpowiednim momencie, żeby potem nie wystygło, pora można podgrzać. Po wyjęciu piersi z woreczka można je krótko podsmażyć na patelni z jednej strony – tak, aby nabrały koloru
  8. Pierś można skropić lekko sokiem z limonki
  9. Podajemy z jakimś kontrastowym dodatkiem – u mnie to był jabłkowo-buraczany chutney – z tego przepisu

SMACZNEGO !