Piwo, piwo i jeszcze raz piwo !
Poznańskie Targi Piwne to impreza, na którą w zeszłym roku nie mogłem się wybrać i, jak się okazało, słusznie żałowałem. W tym roku się udało, dostałem również akredytację prasową, co ułatwiło odwiedzenie targów kilka razy. Sama hala wystawiennicza miała 3 części – główna oczywiście to stoiska browarów i pubów piwnych, a ponadto giełda birofilów oraz scena, gdzie były prezentacje i degustację. Całość słusznie uzupełniała udana strefa gastronomiczna – wewnątrz i na zewnątrz budynku. Wcześniej miałem okazję być na festiwalu piwnym w Kopenhadze, który był dużo większy, ale pod względem jakości piwa i pożywienia nasze naprawdę nie ustępowały.
Targi miały udane gadżety firmowe – koszulki i szkło do piwa oraz torby do zabrania zakupionych butelek. Wiele browarów sprzedawało też koszulki, niektóre bardzo ładne
Piwa
Główny punkt imprezy – piwa i piwowarzy. Na Targach można było podegustować do woli. Podstawową miarą degustacyjną było 100 ml, co jest zrozumiałe, jeśli chce się spróbować kilkanaście trunków i wyjść o własnych siłach… Ponadto dobrze jest robić przerwy, coś przekąsić, przewietrzyć nos… Dobrym pomysłem jest rozłożenie sił na dwa dni. Ciekawych piw było mnóstwo, w tym wiele premier. Można było wybierać między wszystkimi rodzajami piwa jeśli chodzi o kolor, moc i dodatki. Były piwa pszeniczne, jęczmienne,żytnie, mieszane, a nawet z dodatkiem ziemniaków i dyni. Nie pokuszę się o opis wszystkich degustowanych piw, ale ograniczę się do dwóch, które zrobiły na mnie największe wrażenie swoją niezwykłością.
Bebok – Coffee Milk Stout z małego browaru kontraktowego Kraftwerk z Górnego Śląska
Pierwsze wrażenie jest optyczne- widzimy piwo. Bebok jest dość ciemny i ma piękną, gęstą , kremową pianę w stylu Guinessa. Następne wrażenie to zapach – wyraźny zapach kawy, przetrącony chmielem. I wreszcie w smaku – lekka goryczka, po kawie nie ma śladu , bardzo gładkie na języku. Bardzo udana kompozycja dla wszystkich 3 zmysłów.
Wwa – Whisky Wooden Ale z browaru Bazyliszek z Warszawy
Browar ten był ciekawy z dwóch powodów – miał piwa z nietypowymi dodatkami – ziemniaki, dynia, lawenda, żołędzie… drugi – to,że oferowali shoty – ok 50ml próbki za 1 zł, a dla Pań za darmo – to była najkorzystniejsza propozycja na sali. Próbowałem piwa z ziemniakami, z żołędziami (ciekawa goryczka w smaku), ale moim zwycięzcą był Wwa. Ciemne piwo, z małą pianą i wspaniałym, wędzonym zapachem pochodzącym od torfu, którym był wędzony słód. Smak – bardzo złożony, lekko słodkawy, lekko wędzony zbalansowany z goryczką – zobaczcie sami jak złożone są składniki piwa. Piękna kombinacja. Wśród piw, które degustowałem – bezapelacyjnie numer 1. Trochę, szkoda,że aby się napić trzeba jechać do Warszawy. Niedługo mają się pojawić w jednym z pubów w Poznaniu.
Wiele było ciekawych stoisk, również fajnych pomysłów marketingowych – np. browary Jakubiaka promowały Bojanowo – nie sposób było tego strażackiego stoiska nie zauważyć. Browar Doctor Brew był w kolorach biało-czarny,a urocze panie obsługujące miały pielęgniarskie czepki :). Browary i puby mają fajne logotypy, fajne etykiety i symbole piw. Jest coraz lepiej, nie tylko w sferze smaku…
Pokazy, degustacje
Oprócz degustacji impreza oferowała kilka ciekawych prezentacji i warsztaty degustacyjne. Na warsztaty sensoryczne nie udało mi się niestety dostać – były ograniczone do 17 osób i za późno się zgłosiłem. Miałem natomiast okazję wysłuchać wykładu „”Jak docenić piwo?” Marcina Stefaniaka z piwolog.pl – o tym jak smakować piwo – w jakiej temperaturze, w jakim naczyniu, co zapamiętać z degustacji i jak degustować kilka piw pod rząd. Prezentacja zakończyła się znanym stwierdzeniem 'Trening czyni mistrza’, co przy degustacji piw też ma zastosowanie i ta ilość, kiedy nabywa się wprawy to…. kilka tysięcy próbek.
Pokazom towarzyszyła giełda birofili pełna naklejek, kapsli, szkła, gadżetów z różnych stron świata i epok
Jedzenie, zakąski
To co prawda uzupełniający element, ale przyznaję,że było tego w sam raz – i to dość ciekawe propozycje.
Po pierwsze zakąski – suszona wołowina sprzedawana przez The Meat Makers Poland . Wołowina pochodzi z Hiszpanii i Niemiec, a suszona i obrabiana jest na Litwie – kraju słynącego z tradycji przetworów mięsnych, zwłaszcza suszonych. Przekąski są w postaci albo kawałków wołowiny, albo kąsków wytworzonych z mielonego i prasowanego mięsa. Oprócz wersji klasycznej (która mi najbardziej smakowała) jest wiele wersji smakowych – z pieprzem, z winem i żurawiną, imbir i miód, musztarda i miód, wino i wiśnie… To tez dobra przekąska na wycieczki i wędrówki – lekka, a treściwa.
Oprócz tego było stoisko firmy Wileńskie Smaki oferującej wyroby z Litwy – rewelacyjne grzanki z ciemnego chleba, suszone i dojrzewające wędliny, chałwę, litewski chleb, kibiny, kwas chlebowy. A ja sobie kupiłem na przekąskę to… zgadniecie co to jest?
Ciekawy elementem było stoisko z prażonymi kasztanami firmy Władcy Kasztanów z Poznania (www.facebook.com/kasztanywloskie). To moja ulubiona zimowa przekąska z czasów, kiedy często odwiedzałem Wiedeń.
Na ciepłą przekąskę kupiłem cheborek (czeburiak) z wieprzowiną Pana Jerzego Cyrklaffa. Danie jest wschodnie, jadłem je wcześniej w Rosji, a kucharze byli ubrane w bluzy z pięknym haftem… kaszubskim :). Jest to pieróg smażony w głębokim tłuszczu. Ciasto było cienkie, za zawartość z mielonej wieprzowiny, kiszonej kapusty, cebuli i przypraw, ostro przyprawione pieprzem – wręcz boskie… :).
Na zewnątrz stacjonowały food-trucki, gdzie można było kupić pizze z pieca opalanego drewnem, podpłomyki, hamburgery wołowe, a także fajne kiełbaski w stylu berlińskim. Rozmawiałem z piwowarami z Berlina – dwóch młodych chłopaków i jeden z nich zajadał się taką pachnącą, wielką kiełbasą. Pewnie będzie wspominał długo…
Polecam jeszcze przeczytanie relacji koleżanki grazynagotuje.pl – troche inne spojrzenie na tę imprezę 0 tutaj http://www.grazynagotuje.pl/relacja-z-poznanskich-targow-p…/
Ja też będę wspominał i za rok się wybiorę, nawet na dwa dni, wtedy postaram się o opis poszczególnych degustowanych piw. Zachęcam Was także do wycieczki do Poznania przy tej okazji. I na koniec jeszcze jedne miłe gratulacje – dla organizatorów za użycie poprawnej polskiej nazwy Poznańskie Targi, a nie językowego łamańca typu Poznan maraton…