Restauracja Villa Toscania zyskała szeroką sławę dzięki „Kuchennym rewolucjom” – jako jedna z niewielu zdobyła uznanie Pani Rewolucjonistki, a ponieważ znajduje się nie aż tak daleko to w końcu się tam wybrałem. Wpadłem na „szczęśliwy” pomysł skrócenia drogi i pojechania według drogowskazu na Pszczew i chyba tylko niebiańskie siły (a potem nawigator) sprawiły, że wybierałem właściwe zakręty. Dużo lepiej jest dotrzeć tam od strony drogi nr 24 – jest bardzo blisko, ale nie wiem jakie jest oznakowanie. Natomiast od strony Pszczewa gdzieś na domu straszy wypłowiała tablica z wypłowiałą Panią Magdą, która jednak nie pokazuje wcale drogi. Obiekt nie znajduje się w samym Nowym Gorzycku tylko w szczerym polu/lesie. Polecam używanie nawigatora i jazdę z drogi 24…
Wybrałem sobie niezbyt szczęśliwy moment, bo niedzielę o godz 15. Kiedy zajechałem na parking to zorientowałem się, że będzie ciężko. Był zajęty w 130%. Tzn. samochody parkowały również na trawie, podjeździe itp. Im droższy samochód tym gorzej zaparkowany… W restauracji wszystkie stoliki były zajęte i wrzało jak w ulu. Musiałem zatem poczekać.
Wygląd i obsługa
Powitał mnie właściciel, czyli Pan Gustavo. Przemiły człowiek, który w tym piekielnym wirze zamówień sam biegał po sali i pomagał obsłudze we wszystkim. Ponieważ nie było miejsc zaproponował mi poczekanie na kanapach dla gości. Moje oczekiwanie trwało około pół godziny. W międzyczasie przyszła do mnie kelnerka przyjęła zamówienie tak, aby po zwolnieniu stolika szybciej je dostarczyć. Nie czułem się przez ten czas oczekiwania zapomniany. Obsługa jest sprawna, czas oczekiwania akceptowalny.
Wnętrze ma klimat włoski, ozdobione jest obrazami z widokami włoskimi, lub o tematyce natura/owoce itp. Na stołach kwieciste obrusy kwietne wieńce zwisające z sufitu. Sufit jest zresztą ładny – jak w starej piwnicy z winem.
Ale do rzeczy…
Krem ze świeżych pomidorów, z kluseczkami z parmezanu i domowym pesto (18 PLN)
Nie mogłem sobie odmówić. Podany na ładnym talerzu udającym starą, wiejską porcelanę. Bardzo intensywny w smaku o drobnej teksturze. Kwaśny od pomidorów i dobrze doprawiony. Dodatek kilku kropel pesto, które było mocno czosnkowe ładnie uzupełnia smak. Gniocchi były nie z parmezanu ale z parmezanem, bardzo miękkie i sprężyste, o łagodnym smaku. Na pewno punkt obowiązkowy wizyty w tej restauracji. Jak dla mnie pomidorowa nr 2 w Wielkopolsce
Spaghetti Carbonara (26 PLN)
Jak tu nie spróbować takiego klasyka. Nienagannie ugotowane spaghetti, z sosem, który jest dobrze oklejał, a nie pływał. Do tego wyjątkowo smaczny boczek o świetnym zapachu, mam przeczucie,że jest to pancetta, bo takich nut zapachowych w Polsce do tej pory nie spotkałem. Warto spróbować. Na szczęście zostało mi trochę miejsca na deser… 🙂
Tiramisu (18 PLN)
Wybór był ciężki, bo jeszcze była panna cotta i creme brulee z truskawkami. Ale postawiłem na klasykę. To tiramisu było podane nie w postaci ciastka, tylko jako deser w pucharku. Pomiędzy warstawami marscapone były cienkie warstwy nasączonych biszkoptów. Ser był genialny -o smarownej wręcz konsystencji, natomiast ponieważ biszkoptów było bardzo mało, trochę mi zabrakło gorzkiego, kawowego kontrastu do tej tłustości.
Podsumowanie
Restauracja, do której trzeba zrobić wyprawę, ale warto (z pomocą nawigatora..). Ciekaw jestem jeszcze ich dań z owocami morza i zupy rybnej. Ujęła mnie miła obsługa i właściciel angażujący się całym sobą w to, co się dzieje w restauracji. Poziom cen średnio-wyższy (danie główne 20-60 PLN). Trochę szkoda,że strona internetowa jest nieaktualna – jest tam menu zimowe, a pozostałem pozycje nie zawsze aktualne (nie ma ich, albo mają inne ceny).