Restauracja Munja Warszawa ul. Grzybowska 43

Restauracja Munja ( Warszawa, ul. Grzybowska 43 ) to miejsce, gdzie można zjeść autentyczną kuchnię bałkańską na wysokim poziomie. Jest tworzona przez czarnogórską rodzinę i jej polskich przyjaciół. Należy do średniej półki cenowej. Ja wyszedłem z rachunkiem 89 zł.

Recenzja – maj 2019

Restauracja ma otwartą kuchnię (przynajmniej częściowo), w tym grill z prawdziwym ogniem. Ogień pali się też na zewnątrz lokalu zapraszając na ucztę. Żywy ogień ma w sobie coś magicznego, co nie pozwala przejść obojętnie obok lokalu. Munja oznacza po serbsko-chorwacku piorun.

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43

W kuchni widziałem w akcji 7 kucharzy, co zapowiada sprawną obsługę przy większym wypełnieniu sali. A propos – jesli wybieracie się wieczorem – warto zarezerwować stolik. Ja się dostałem tylko dzięki temu, że była godzina 17 – widziałem, że stoliki sa porezerwowane prawie w całości (a był to czwartek).

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43

Miło było patrzeć na organizację pracy kucharzy – była osoba zawiadująca, sterująca np. przyspieszaniem niektórych zamówień jeśli klient był gotowy – pełen profesjonalizm. Kucharze byli sprawni i szybcy. W Poznaniu jest jedna mała restauracja/bar, która mnie zniechęca, bo jak widzę jak są przyjmowane zlecenia i jak porusza się kucharka dostaje natychmiast skoku ciśnienia i muszę wyjść.

Restauracja nie oferuje czekadełka, ale dania otrzymałem szybko.

Zupa rybna

Trudno było się na to nie skusić (w karcie są tylko dwie zupy). Lubię rybną i na dodatek Bałkany słyną z dań z owoców morza i ryb. Zupa była bardzo intensywna w smaku – pochodzącym od ryby (dorsz, łosoś), ale też małży i ośmiornicy, których było całkiem sporo w tej dużej misce. Dużo było też warzyw, trochę pomidorów i pikantnej papryki. Do tego genialny plaster bagietki podpieczony na ogniu. Zjadłbym takich 5 🙂

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - zupa rybna
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – zupa rybna

Gurmanska pljeskawica

Bałkańska klasyka w dużym zestawie. To wielki (ok. 15 cm średnicy) kotlet mielony z wołowiny, boczku i sera wędzonego zgrillowany na ogniu. W środku soczysty, pełen dymnego smaku. Lekko pikantny i z posmakiem różnych ziół. Do tego podają smaczny ajvar i kajmak (nie, nie skondensowane mleko tylko słony ser biały o konsystencji kremu). Warto spróbować obu dodatków.

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - Gurmanska Pljeskavica
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – Gurmanska Pljeskavica – zestaw
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - pljeskavica - widać ser i boczek
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – pljeskavica – widać ser i boczek

Kotlet leży na placku – czyli to jakby „pół-hamburger” – jednak z dużo lepszym stosunkiem mięsa do buły niż normalny.

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - pljeskavica na placku
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – pljeskavica na placku

Całość uzupełniają młode ziemniaczki w maśle i sałata szopska ze słonym serem Sirene. Dałem rade pokonać to danie, ale nie było łatwo (700g).

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - sałata szopska
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – sałata szopska

Spróbowałem też białego wina domowego – wytrawne, ale łagodne, o lekko cytrusowych tonach.

W restauracji tej była tez grupa moich znajomych kulinarnych i wyszli z pełnym zadowoleniem. Ja niewątpliwie chciałbym spróbować jeszcze wielu pozycji z menu np. risotto albo makaron z owocami morza, deskę wędlin, kałamarnice, musakę…

Izumi sushi, Warszawa, ul. Biały Kamień 4

Restauracja sushi i z kuchnią dalekowschodnią w Warszaiwe – http://www.izumisushi.eu/ – miejsce o niezwykłej atmosferze i dość dobrej kuchni. Na dodatek dobrze zorganizowana obsługa. Czego chcieć więcej…

Wystrój

Restauracja jest umiejscowiona w nowym, ekskluzywnym i nowoczesnym architektonicznie osiedlu. Lokal jest bardzo nietypowy, bo umieszczony wewnątrz palmiarni o wysokości ok 3 kondygnacji… W środku jest metal, szkło, ale i ciepłe drewno np. na podestach. Miękkie siedzenia dopełniają reszty. Jest możliwość zajęcia miejsca dla mniejszej ilości osób, bardziej kameralnie, ale też zestawienia stołów dla większej kompanii..

Całości towarzyszy ładna zastawa japońska, prostokątne talerze, podstawki do sosu. Wszystkie dania je się pałeczkami, więc trzeba trochę wprawy 😉

Obsługa

Pod względem sprawności obsługi jest to lokal, który wyróżnia się zdecydowanie. Nie pamiętam kiedy byłem w restauracji, gdzie tak szybko dostawałem dania i było sprzątane ze stołu (co prawda wypełnienie lokalu było ok. 1/3). Lokal jest bardzo duży i podejrzewam, że ta sprawność jest uzyskana dzięki kamerom zainstalowanym dyskretnie – obsługa nie przechadza się między stolikami, a jednak reaguje szybko. Dodatkowo można wezwać kelnera naciskając czarny przycisk. Kelnerka potrafiła wyjasnić szczegóły potraw oraz zaproponowała nam kieliszek wina Choya do spróbowania-na koszt firmy. Rzadko się zdarza taki miły gest…

Zupa

Won-ton – delikatnie pikantny bulion z posmakiem oleju sezamowego, łagodne, mięsne pierożki ,, makaron ” z omletów. Delikatna przystawka, lekko rozgrzewająca, dla zwolenników ekstremalnych przeżyć może zbyt delikatna. Niemniej jednak polecam.

Zupa chińska wonton

Zupa chińska wonton

Sushi

Zamówiliśmy nie zestaw, ale wybrane pozycje z menu: hosomaki – Oshinko maki (z rzodkwią kiszoną), Philadelphia maki z łososiem oraz futomaki z pieczonym węgorzem. Zacznę od Philadephia maki. Przywoita, standardowa rolka z serkiem Philadelphia, bardzo poprawna, ale nie wyróżniająca się niczym. Hosomaki z rzodkwią były zaskakująco dobre, smak warzywa uzupełniał prażony sezam, co bardzo wzbogacało doznania. I na finisz futomaki z węgorzem- tak czułem, że to będzie gwóźdź programu – pyszny, wybitny – słodko słony z sosem teryiaki połączony z pieczonym smakiem. Zdecydowanie maki pieczone należy zamówic w tym lokalu.

 

sushi

sushi

Danie główne

Krewetki z trawą cytrynową i Ośmiornica w sosie tobanjian z fasolki sojowej

Krewetki z trawą cytrynową i Ośmiornica w sosie tobanjian z fasolki sojowej

Krewetki królewskie z trawą cytrynową

4 duże krewetki w całości, nacięte, zamarynowane trawą cytrynową i grillowane. Jesli ktoś nie lubi widoku oczu, wąsów, nóg i temu podobnych to niech tego nie zamawia 🙂 Krewetki były dorodne, towarzyszyły im grillowane warzywa i cytryna oraz ryż. Musze przyznać,że smak ich mnie nie porwał, co prawda chyba pierwszy raz jadłem w restauracji krewetki, które smakowały jak pieczone (a nie gotowane czy smażone),ale dla mnie były za mało wyraźne.

 

Ośmiornica w sosie tobanjian z fasolki sojowej

Kawałki świeżej, zgrillowanej ośmiornicy (jeśli ktoś nie lubi widoku macek,albo się boi,że mu się przyczepią do języka… 🙂 ). Towarzystwo jak przy krewetkach – grillowane warzywa i ryż. Swoją droga nie myślałem,że złapanie naoliwionego kawałka papryki pałeczkami będzie dość trudne… Ośmiornica miała idealną konsystencję – miękka, a jednocześnie nie surowa. Sos tobanjian jest czerwony- słono-pikantny i bardzo pasował do tego dania. Stopień pikantności średni, ja wytrzymałem bez problemu i nie obezwładniło to mojego smaku.

 

Podsumowując….

Lokal wyjątkowy ze względu na wystrój, roślinność przypominającą dżunglę i obsługę. Przyzwoita kuchnia azjatycka, porcje może niezbyt duże, ale z dobrych, smacznych składników. W kuchni krzątają się skośnoocy,a zarządza tym Alan, dla którego kuchnia wschodnia jest wyniesiona z domu. Dobre miejsce na eleganckie spotkanie, albo wyjątkową okazję.

Restauracja 84 kroki, ul. Wodna 24, Poznań

Wykwintna kuchnia i dobrze podana. Widać inwencję i zdolności kucharza, podparte pomysłowością. Można spróbować również kuchni molekularnej, co nie jest częstą atrakcją. Byłem w tym lokalu już dwa razy i mogę go z czystym sumieniem polecić.

http://84kroki.pl

AKTUALIZACJA 06.2015: niestety restauracja już nie istnieje

Wystrój

Restauracja znajduje sie na parterze typowej, trochę szarej kamienicy na Starym Mieście. Wystrój w środku hmm… jest dość ciemno i jest jakby jakiś designer zaczął się zastanawiać, ale potem się zakochał i wyjechał do innego miasta,a za niego dokończył to ktoś na szybko i przypadkowo. Nie jest strasznie,ale naprawdę ciemno,zwłaszcza w tylnej części sali. Poza tym w tylnej części hałasowała jakaś wentylacja. W zestawieniu z tym , co się dzieje na talerzach … zdecydowanie lepiej patrzeć w talerz. Na szczęście jest na co… Ladne są też zestawy imbryk/filiżanka, w których podaje się herbatę

Obsługa

Panie miłe i sprawne, w czasie moich dwóch wizyt nie było specjalnie tłoku, zostałem sprawnie i szybko obsłużony

Jedzenie

Zupa

Krem z groszku z łososiem i miętą

Bardzo miła, zielona zawartość… Kremowa w smaku, gładka, z fajnym miętowym akcentem, jednak delikatnie wyważonym.

Zupa rybna/ PAN-AJO

Zupa rybna/PAN-AJO

Zupa rybna/PAN-AJO

Zupa rybna (na zdjeciu na górze) jest z rodzaju czystych, zawierała odpowiednią ilość tzw. „wkładki”, była poprawna,ale nie w moim guście. Wolałbym intensywniejszy bulion albo zupę-krem.

Zupa Pan-Ajo była dużo ciekawsza w smaku, zaostrzona pomidorami, z czosnkowym posmakiem. Ale daleko jej do typowej pomidorówki, warta spróbowania

Danie główne

Comber jagnięcy marynowany w świeżych ziołach i Żubrówce

Comber jagnięcy marynowany w świeżych ziołach i Żubrówce

Comber jagnięcy marynowany w świeżych ziołach i Żubrówce

Świetnie zamarynowana jagnięcina – delikatnie, tak,aby nie zabić jej smaku, do tego niezły kuskus i bardzo fajna fasolka szparagowa zapiekana z boczkiem. Super pomysł, dobrze smakuje i efektownie wygląda.

Gwoździem programu jest jedna mała miseczka z sosem typu holenderskiego,ale z zielonym pieprzem. Wylizałem ją do czysta… 🙂

Całość cieszy oko, jak widać na zdjęciu…

Grillowany łosoś z pesto z rukoli

Grillowany łosoś

Grillowany łosoś

Całkiem słuszna porcja łososia, zamarynowanego i dobrze ugrillowanego – soczysty, rozpływa się w ustach. Do tego dziki ryż i grillowane pomidorki. Zdrowo i smacznie.

Miałem jeszcze okazje próbować Polędwicę wołowa marynowana w whisky, podlana Porto. Warta grzechu 🙂 Dobrze wysmażona, z intrygującymi nutkami sosu

Desery

Kruszonka prosto z pieca

Kruszonka prosto z pieca z malinami

Kruszonka prosto z pieca z malinami

Kruszonka prosto z pieca z malinami

Kruszonka prosto z pieca z malinami

Piękne i proste danie. Kwaśny smak owoców (ja miałem maliny) łączy się ze słodyczą i maślanością kruszonki, wszystko na ciepło. Nie można nie wylizać foremki…

Suprem śliwkowy otulony czekoladą

Niestety zdjęcia nie mam, ale bardzo polecam ten wykwintny deser. Jest to rodzaj mocno czekoladowego bloku z suszonymi śliwkami. Czekolada nie jest bardzo słodka, wyraźnie przebijają się śliwki. Całości towarzyszy wytwór kuchni molekularnej – różowe kuleczki,które na mój smak zawierają kisiel żurawinowy. Pękają w ustach jak ziarna kawioru uwalniając kwaskową zawartość…

Podsumowując….

Jeśli ktoś właśnie wrócił z akcji odśnieżania miasta lub wyrębu drzewa to nie jest to dla niego najlepsze miejsce. Porcje nie są oszałamiające. Zupa jest w małej bulionówce, dania główne są takie „w sam raz”, desery nie za duże. Ale tutaj jakość stoi przed ilością. Osoba o przeciętnym apetycie wyjdzie najedzona. Obiad w 84kroki to przeżycie estetyczno-kulinarne a nie akt aprowizacyjny…

Restauracja Dąbrowskiego 42,ul. Dąbrowskiego 42, Poznań

Nowe, klimatyczne miejsce w Poznaniu. Oprócz klimatu również pełne smaku. Kuchnia dość prosta, nieudziwniona, ale jednocześnie wyrafinowana i pięknie podana. Już od jakiegoś czasu korciło mnie,żeby ich odwiedzić i wreszcie się udało. Leniwe, niedzielne popołudnie, niewielu gości, nikt się nie spieszy… Idealny moment.

http://dabrowskiego42.pl

Wystrój

Odrestaurowana stara kamienica plus stoliki na zewnątrz. W środku panuje surowa, szaro-beżowa kolorystyka – stare, bielone drewno. Belki,które zostały z konstrukcji  ścian tworzą ładną przestrzeń. Troche w stylu skandynawskim. Ładne, proste, białe naczynia i rewelacyjne,czerwone filiżanki do herbaty w komplecie z dzbankiem

Obsługa

Mimo niewielu gości w zasięgu wzroku zdaje się,żem miała co robić- stoliki na zewnątrz i na piętrze…. Całkiem przyzwoicie, ciekawostką jest,że byłem obsługiwany przed dwoje kelnerów na zmianę, co jeszcze chyba mi się nie  zdarzyło…

Jedzenie

Przystawka

Tatar z łososia

Bardzo ładnie podany, z kaparami i czerwoną cebulką. W sumie wszystko zmieszane dawało delikatny, przyjemny smak. Mnie przypadło do gustu zaostrzenie go kaparami i mieszanka sałat jako dodatek. Do kompletu była mała bułeczka

tatar z łososia na przystawkę

tatar z łososia na przystawkę

Zupa

Krem z pieczonego czosnku

Zupa nie tak często spotykana w restauracjach. Krem był pyszny, miał aksamitną konsystencję i był skropiony oliwa truflową, co przyjemnie podkręcało smak. Może zamiast bułeczki lepiej by pasowała jakas forma grzanki, albo chociaż podgrzana bułeczka, ale to raczej szczegół nie ujmujący nic zupie.

krem z pieczonego czosnku

krem z pieczonego czosnku

Danie główne

Stek z polędwicy wołowej w sosie pieprzowym

Zaszalałem i wziąłem coś z wyższej półki, chociaż trzeba przyznać,że wybór dań jest niezwykle kuszący. Namiętność moich kubków smakowych targała mnie pomiędzy pieczoną kaczką, polędwiczką wieprzową w sosie kurkowym, pstrągiem z kremowym porem i owym stekiem. Miałem jednak ochotę na ten sos pieprzowy i on mnie przekonał – jak się w praktyce okazało, słusznie…

Stek był wysmażony zgodnie z zamówieniem – średnio. Soczysty, ładny kawałek mięsa, do tego pyszny sos pieczeniowy z ziarnami pieprzu. Szef widać kocha oliwe truflową, bo i w sosie dała się wyczuć. Całości dopełniały grillowane plastry warzyw oraz puree z niewiadomego dla mnie warzywa o szarym kolorze – być może bakłażan i trochę ziemniaków. Chyba bym wolał dobre, kremowe ziemniaczane, bo to było neutralne w smaku, no i ten kolor..

Niemniej jednak całość,z towarzyszeniem sosu była bardzo smaczna.

Stek z polędwicy wołowej z sosem pieprzowym

Stek z polędwicy wołowej z sosem pieprzowym

Na deser wziąłem panna cottę. Idealna konsystencja silikonu 🙂 Dość wytrawny deser, bo nie była prawie słodka, ale  towarzyszyły jej śwież, troszkę podduszone maliny,które były posłodzone.

Podsumowując….

Ładne miejsce, którego nie powstydziłaby się Kopenhaga czy Bruksela. Prosta, ale smaczna kuchnia (muszę jeszcze spróbować innych specjałów…). W głośnikach niezobowiązujący chillowy jazz. Można przyjść samemu, we dwoje, można zaprosić gości biznesowych. Trzeba wziąć pod uwagę,że nie jest to fast food i na obiad trzeba przeznaczyć min ok godziny. Trochę kiepsko z parkowaniem, może lepiej przyjechać tramwajem…

Na pewno wrócę tam spróbować paru kuszących pozycji z menu, prawdopodobnie z moimi gośćmi

Restauracja Polka,ul. Świętojańska 2, Warszawa

Słynne miejsce, polska kuchnia, warto spróbować. Na występach gościnnych miałem okazję odwiedzić tę restaurację mieszczącą się tuż przy Placu Zamkowym.

http://www.restauracjapolka.pl/polka

Polka

Polka

Powyższa wizytówka – co do sylwetki – nieco przypomina mi Panią Magdę i jej fryzurę 🙂 – co obsługujący Pan był łaskaw skwitować zduszonym śmiechem 🙂

Wystrój

Lokal jest urządzony gustownie i podzielony na kilka stref (zdaje sie 7) o nieco różniącym się wyglądzie. Ladnie jest zaaranżowane wejście, ściany i sufit pokryte są malowaniem w motywach kwiatowych- widać rękę Pani Magdy i jej malarskie wyczucie. Do tego dobrane meble – tradycyjne, ale nie siermiężne. Proste sztućce, papierowe, białe serwetki. Mi się najbardziej podobała sala w piwnicy – z biało nakrytymi stołami, w pastelowych kolorach, z podłogą naśladująca stare, hiszpańskie kafle, oraz druga – w kolorach czerwieni i złota- w której znajduje się bar. W lokalu pali się dużo świeczek, świec… także na podłodze.

Na podkreślenie zasługuje element wystroju,który Pani Magda akcentuje w swoich wypowiedziach – mianowicie… zapach. Od wejścia pachnie przyjemnie. Jest to zapach kwiatowy pomieszany z zapachem dobrego jedzenia. Na schodach prowadzących do piwnicy (jedna sala i WC) panuje zapach kwiatowy – wiadomo,że chemiczny,ale nie nachalny i nie jest to prosty dezodorant…

Obsługa

Bardzo poprawna. Pojawiała się kiedy trzeba, a Pani Manager miała oko na wszystko. Po krótkich namowach udało się również zmienić stolik na inny.

Jedzenie

Przystawka

Wątróbka w gorczycy marynowana podana na prażonych jabłkach z cebulką

Kawałki drobiowej wątróbki usmażone wzorowo- miękkie, ale nie krwiste, różowe w środku w towarzystwie kawałków jabłek i sosu musztardowego. Dla mnie była wyczuwalna trochę nuta balsamico, generalnie ciekawa koncepcja podania wątróbki na kwaśno. Dla mnie trochę za kwaśna,ale warta uwagi. Danie podane ładnie na patelni, po wiejsku. Obsługa ostrzega o gorącej patelni. Prawidłowo.

Wątróbka w gorczycy marynowana podana na prażonych jabłkach z cebulką

Wątróbka w gorczycy marynowana podana na prażonych jabłkach z cebulką

Placki ziemniaczane z kremowym sosem grzybowym

Trzy nieduże placki ziemniaczane, cienkie, smaczne, z lekką  nuta czosnku. Do tego sos śmietanowo-grzybowy. Grzyby leśne, świeże (tzn nie suszone) i śmietana – poezja.

Danie główne

Kaszanka na okrągło z pieca podana z musem z jabłek i musztardy

Danie to wymaga szczególnego komentarza. Na patelni podane 2 kiszki kaszanki w towarzystwie sosu jabłkowo – musztardowego.  Sos nadaje słodko-ostrego smaku, który łącząc się z kaszanką tworzy rozpływającą się w ustach całość. Niebanalny pomysł na podanie zwykłej potrawy. Do tego jadłem puree ziemniaczane z musztardą francuską (ciekawe, choć nie rzuca na kolana) i ogórki kiszone w bukiecie z tymiankiem (obie rzeczy płatne osobno). Ogórki, których byłem ciekaw były najsłabszym punktem całego wieczoru. Tymianek – jak się okazało 0 nie był użyty w kiszeniu, ale był po prostu gałązką dodaną do pokrojonych , zwykłych ogórków – niezbyt jędrnych,  mocno zakwaszonych. To element, który warto podciągnąć do wyszukanego poziomu kuchni, w który celuje Pani Gessler.

Kaszanka na okrągło z pieca podana z musem z jabłek i musztardy

Kaszanka na okrągło z pieca podana z musem z jabłek i musztardy

Zapiekana korona z żeber podana na sosie z pieczonej papryki oraz cebuli

Korona sugeruje,że żeberka będą zwinięte w wieniec i będzie ich dużo. Korona okazała się raczej… koronką. Jeśli ktoś jest bardzo głodny to będzie miał pewien problem… Ale trzeba przyznać,że była to końcówka młodych żeberek, do połowy pozbawiona kości i bardzo smacznie upieczona. Mam na myśli to,że nie jest jakoś mocno, czy oryginalnie doprawiona, ale przyzwoicie upieczona i mająca smak … właśnie upieczonego mięsa – prawdziwy. W środku korony znajduje się uduszona cebulka i papryka, wszystko jest podlane paprykowym sosem. Smakowite, choć niezbyt obfite.

Zapiekana korona z żeber podana na sosie z pieczonej papryki oraz cebuli

Zapiekana korona z żeber podana na sosie z pieczonej papryki oraz cebuli

Do tego wszystkiego skosztowałem grzanego wina (piękna harmonia z cytrusami, goździkami, korzeniami i owocowym dodatkiem – porzeczkową lub wiśniową galaretką) oraz advocata, który zdaje się mieć dodatek karmelu lub kaimaku. Oraz odpowiednią moc… być może jest robiony na miejscu. Na desery nie wystarczyło miejsca.

Podsumowując….

Restauracja Polka  to warte uwagi przedsięwzięcie,choć nie wszystko powaliło mnie na kolana. Polska kuchnia podana nie na surowych, góralskich dechach, ale z pewnym wyrafinowaniem – jak w szlacheckim dworku. W dobrej atmosferze, z dobrą obsługą. W takie miejsce można pójść z przyjaciółmi, można zaprosić zagranicznych gości. Na dodatek w znośnych (a jak na warszawską Starówkę rewelacyjnych) cenach. Jak się chce to można…. A miejsca – zwłaszcza na weekend – lepiej rezerwować z wyprzedzeniem.

Na podsumowanie powiem,że na przystawkę czekaliśmy ok 45 -50 minut (na usprawiedliwienie można podać,że w sali obok było kilkunastoosobowe towarzystwo). Potem było szybciej. Ale… tego upływu czasu nie było czuć. Grzane wino, spokojna atmosfera, zapach, poczucie,że ktoś tam w kuchni już pracuje i nie zapomniał. Kelnerzy pojawiający się co jakiś czas dają też możliwość sprawdzenia, co się dzieje albo zamówienia napojów.

Z chęcią wybiorę się przy okazji do Polki w Żelazowej Woli – nieco inne menu,ale jakość zapewne podobna…

Restauracja Papavero, ul. 3 Maja 46, Poznań

Wykwintna restauracja, z dbałością o szczegóły, z lekkim mieszanym uczuciem…. Dziś miałem okazję skosztowania bardzo zachęcającej restauracji, w której na wiele dań miałem ochotę. Znalazłem ją dość przypadkowo w internecie szukając miejsca na służbowe spotkanie..

Przede wszystkim trzeba powiedzieć,że na talerzu jest widoczna dbałość o surowiec, wykonanie, szczegóły, wygląd. Jest naprawdę pięknie.

http://www.papavero.poznan.pl

Wystrój

Trudno mi zrozumieć koncepcję restauracji. Po nazwie i trochę wystroju wydaje się,że to włoska- ale zarówno wygląd, jak i karta jest niezbyt włoska…

Lokal ma wystrój w stylu włoskim (nie jest to niespodzianką…), ale bez przeładowania. Nie jest to ten stopień „włoskości” co w Alexandrze… (cudzysłów nieprzypadkowy). Trochę wiejsko, trochę sielsko,ale szczerze mówiąc… lekko kiczowato. Może na moje wrażenie miały wpływ walentynkowe słodko-sercowe ozdoby. Generalnie ciężko tam znaleźć np. autentyczne włoskie artefakty…

Muzyka – standardy w stylu Sinatry… to chyba nie z Italii? Konia z rzędem temu, kto się w tym połapie.

Obsługa

Obsługiwało dwóch kelnerów, generalnie dobrze poinformowanych i potrafiących doradzić. Byłem w restauracji 3 godziny. Przez ten czas przewinęło się w sumie 10 gości… Od mojego przyjścia i podania karty upłynęło 15 min,w których nic się nie stało oprócz podania herbaty… ale jak już zaczepiłem kelnera to przyjął zamówienie. Pod koniec też trzeba było ścigać pana, żeby zapłacić. Poza tym nie można się przyczepić. Po zamówieniu digestifu, którego okazało się nie być dostałem inny – na koszt firmy (pierwszy raz kosztowałem Fernet-Branca, który widziałem wiele razy,ale jakoś mnie nie kusiło spróbować – polecam !!) . W sumie – aspiracje kuchni nie do końca zgadzają się z wystrojem i czujnością obsługi…

Jedzenie

Czekadełko

Miniaturowe bułeczki, ciepłe, do tego masło ziołowo-czosnkowe i smalec. Całkiem przyzwoite.

Przystawka

Tradycyjny befsztyk tatarski z polędwicy wołowej z ogórkiem, cebulą, marynowanymi pieczarkami i filetami anchois

Całe wieki nie jadłem tatara. Ostatnio jak zobaczyłem polędwice wołową w sklepie to nie dość,że nie była zbyt świeża to kosztowała 97 zł/kg… Nadarzyła się zatem okazja. Świeża (mam nadzieję) polędwica, zmielona w maszynce, do tego żółtko, ładnie ułożone anchovies, na tym czarna oliwka, pięknie, drobniutko posiekany ogórek i cebula. Wszystko ułożone w formę gwiazdy z towarzyszeniem papryki czerwonej i marynowanych pieczarek. Zdobione natką pietruszki i gałązkami tymianku. Bardzo efektownie wygląda. Na życzenie podają maggi. Naprawdę miło popatrzeć.

Jeśli chodzi o smak to cóż… surowe mięso jest w smaku neutralne. Z dodatków najbardziej smakował mi ogórek, reszta była OK, z wyjątkiem cebuli – była piekielnie ostra w smaku, więc była jedyną rzeczą,,która została na talerzu. Na plus trzeba dodać,że czekadełko nie zostało sprzątnięte aż do deseru, więc można było sobie dołączyć je do przystawki. Moi koledzy jedli wątróbkę, która wyglądała bajecznie – na żółtych  talerzach…

Danie główne
Pieczony filet z gęsi macerowany Guinnessem i ziołami, podany z ciepłą sałatką ziemniaczaną skrapianą dipem na bazie piwa typu lager

Jak przy takim opisie nie pobudzić wyobraźni…

Znowu pięknie podane danie. Dip w małej kokilce. Tu przychodzi to mieszane uczucie, o którym pisałem na początku. Guiness trudno było wyczuć, chyba,że w kolorze -więc… chyba stracone pieniądze restauratora. Gęsia pierś była apetycznie wypieczona, włókna trochę ciężko się kroiły, ale powiedzmy że to normalne, Piękny kolor. W smaku… bez wyrazu, jakby zabrakło przypraw, nawet pieprzu. Sałatka ziemniaczana to ciekawy pomysł – ładnie posiekany szczypiorek. W stylu niemieckim, tyle że ziemniaki grubiej pokrojone. Ale w smaku… to nie był niemiecki vinegret, w zasadzie było tylko czuć ogórki konserwowe. Szkoda. Nie wyczuwam jaki jest pomysł na to danie. Najlepszy z tego wszystkiego był „dip”, sos właściwie- z delikatnym,ale wyraźnym smakiem. Moi koledzy jedli typowo poznańską kaczkę z pyzami i modrą kapustą. Wyglądała pięknie, było to prawie pół kaczki….

Pieczony filet z gęsi macerowany Guinnessem

Pieczony filet z gęsi macerowany Guinnessem

Deser

Creme brulee

Ups! w internetowym menu jest literówka :). Tym razem oprócz pięknego wyglądu również cudowny smak i konsystencja. Karmel na wierzchu, pod spodem waniliowy, półpłynny krem (co nie zawsze się udaje…). Nic dodać nic ująć. Dodatki na talerzu : filecik z pomarańczy, melon i grapefruit wraz z malinowym coulis do smaku wiele nie wnoszą,ale zdobią. Brawa dla Pana Sebastiana Kaczmarka.

Creme brulee

Creme brulee

Podsumowując…

Do kompletu wrażeń należy dodać, że piliśmy włoskie, absolutnie zjawiskowe wino- delikatne, wyważone, wytrawne, a jednocześnie nie zakłócające delikatnego smaku potraw. Obiecuję dowiedzieć się jak się nazywało, bowiem nie ma zdaje się go w internetowej karcie win. Na koniec „od firmy: zaserwowano nam własnej roboty limoncello – cytrynowo-limonkowe. Pomimo, że przypadło nam średnio do gustu- było zbyt słodkie – to godna pochwalenia inicjatywa- podawanie własnych nalewek… brawo Panie Sebastianie.

Lokal z wyższej półki cenowej. Spokojnie można zaprosić tam gości, choć ja bym lepiej czuł się w wystroju,który dorównuje działom sztuki, które są na talerzu. Zawartość menu i przede wszystkim sposób podania robi wrażenie. Jeśli chodzi o smak … to nie mam jednoznacznego zdania- moim zdaniem wygląd przewyższa smak. Niemniej jednak intryguje mnie nadal łosoś zawijany w nori (kiedyś próbowałem to zrobić sam i mi nie wyszło…), polędwica z foie gras i sarnina… Mam nadzieję tam zawitać, żeby spróbować innych pozycji menu. Wtedy uzupełnię tę recenzję o inne wrażenia…