Restauracja Mr Spiros Taverna, Benitses, Korfu, Grecja

Restauracja Mr Spiros Taverna w Bensites na Korfu to lokal,w którym byłem dwa razy, a nie znajdował się w miejscowości,gdzie mieszkałem. Urzekła mnie w nim autentyczna i smaczna kuchnia oraz typowa, grecka gościnność. Wystarczy,że raz ich odwiedzisz, a potem będą poznawać cię na ulicy 🙂 Jest też ładnie położony, nie przy samej plaży, ale z widokiem na morze.

Grillowana feta

Prosta przystawka,której smak pochodzi tylko z dwóch źródeł – dobrej jakości ser i grillowanie na węglu. Tu oba były spełnione, więc było i smacznie i dość syto.

Małże w sosie pomidorowym

Ogólnie rzecz biorąc dobre dane, chociaż ja wolę małże w sosie z białego wina, no i w większej ilości, było trochę pikantne, co też umniejszało wagę samego smaku małży. Danie przyrządzone bez zastrzeżeń, po prostu nie mój styl.

Pasticada z koguta

Mięso koguta marynowane w słodkim winie i oliwe, z sosem pomidorowym,cynamonem,goździkami,cebulą. Do tego gruby makaron i parmezan.

Pasticade można zjeść z różnymi mięsami, całość jest słodkawo – aromatyczna, smaczna (na zimno też). To danie jest bardzo duże, ja połowę musiałem wziąć na wynos

Taramosalata

To jest po prostu obłędnie smaczne, lekki rybny posmak, z każdym kęsem jest lepsze. Pierwszy raz jadłem tę pastę na świeżo. To, co kupiłem kiedyś w Lidlu nadaje się do śmietnika, bez otwierania,ale wersja ze stoiska greckiego na Hali Mirowskiej jest jak najbardziej poprawna.

Zapiekany bakłażan (pastitsio)

Bakłażan zapiekany z sosem pomidorowym z cebulą i serem, pastitsio to nazwa tego sposobu przyrządzania (zapiekane pod serem). Proste i dość smaczne, ale nie zostało tak w pamięci.

Na koniec naszej ostatniej wizyty dostaliśmy poczęstunek od formy-panna cotta z sosem karmelowym. Panna cotta smaczna, sos z tubki 😉

Restauracja Falconera, Kavos, Korfu, Grecja

Restauracja Falconera znajduje się w centrum miejscowości Kavos na Korfu, nad samym morzem. Wybrałem się tam zachęcony pozytywnymi recenzjami i nie zawiodłem się. W pakiecie komplet : kuchnia grecka (wyłącznie), widok na morze i miła obsługa. Tu jadłem najlepsze sałatki i bardzo dobre ryby. Godne polecenia jest również białe wino. Restauracja jest zasiedlona przez koty, ale są tylko futrzanym dodatkiem, nie żebrzą,bo mają wystawiony bogaty bufet w okolicach baru 🙂

Sałatka grecka (horiatiki)

Ta sałatka grecka była jedną z dwóch najlepszych,które próbowałem na Korfu. To bardzo proste danie i jego jakość zależy od składników. Tutaj warzywa były pyszne i świeże, dobra oliwa i feta, delikatna cebula, oregano. W ciepły wieczór-świetna kolacja.

Sałatka grecka-Restauracja Falconera, Kavos, Korfu

Sałatka kreteńska

Jadłem to danie tylko raz podczas pobytu w Grecji,ale trafiłem świetnie – było bardzo smaczne, na czerstwych kostkach z ciemnego chleba są starkowane, świeże pomidory, na to pokruszona feta, kapary, oczywiście oliwa i świeże zioła. Chleba nasiąka oliwą i sokiem z pomidorów i mięknie, jednocześnie nabierając ich smaku-przepyszne !

sałatka kreteńska-Restauracja Falconera, Kavos, Korfu

Stek z rekina

Plaster rekina smażony na tłuszczu,ale nie przesadnie tłusty. Zachował soczystość i miękkość, świeża ryba-zawsze dobra 🙂 Do tego smaczna, grillowana papryka i odrobina tzatzików.

stek z rekina - Restauracja Falconera, Kavos, Korfu

Grillowany filet z kurczaka

Przyszło spróbować czegoś nie pływającego w morzu-choćby z samej ciekawości. Filet z kurczaka grillowany na węglu drzewnym, z oregano. Minimalistyczna potrawa. Kurczak nieprzeciągnięty, ciągle miękki i z grillowym posmakiem. Proste danie, od czasu do czasu chce się coś takiego zjeść, do tego domowe frytki, smaczne.

grillowany kurczak-Restauracja Falconera, Kavos, Korfu

A na takie widoki możecie liczyć po zachodzie słońca…

Restauracja Roussos, Kavos, Korfu, Grecja

Restauracja Roussos w Kavos na greckiej wyspie Korfu była jedną z dwóch najczęściej odwiedzanych przez mnie podczas mojego urlopu. W karcie wyłącznie kuchnia grecka, nie ma pizzy,hot dogów, hamburgerów. Restauracja działa od 1910 roku. Pięknie położona, przy samej plaży, z takimi widokami nie sposób się nie zrelaksować i nie zwolnić tempa życia. Oprócz serwowania dobrego jedzenia oferuje tradycyjną, grecką gościnność. Uprzejmość i pamiętanie klientów po jednej wizycie, a potem witanie jak starych znajomych. Co składało się na smaczności ?

Restauracja Roussos Kavos Korfu Grecja

Restauracja Roussos Kavos Korfu Grecja

Tzatziki i pita (4 EUR)

Tzatziki i pita - Restauracja Roussos Kavos Korfu Grecja

Tzatziki w tym lokalu były najlepsze ze wszystkich,które próbowałem na Korfu. Przepisy nieco się różnią w lokalach-czasem jest więcej czosnku, czasem grubej potarkowany ogórek,czasem trochę octu. Tutaj ogórek był potarkowany na bardzo cienkiej tarce, koperek, niewiele czosnku (tylko taki posmak), bardzo kremowy, podany z ciepłą pitą. Pita też była najlepsza – pieczona na ruszcie nad węglem,co nadawało 'grillowy’ posmak.

Grillowana ośmiornica (13 EUR)

Grillowana ośmiornica - Restauracja Roussos Kavos Korfu Grecja

Ta przystawka też wspięła się na wyżyny smaku. Idealnie miękka, grillowana na węglu drzewnym macka, pełna morskiego smaku, a jednocześnie tego dymnego akcentu. Do tego bardzo smaczny hummus, troszkę smażonej cebulki. Do większości dań w Roussos podają tę samą surówkę z mieszanej kapusty z balsamicznym sosem. Mogłoby być więcej różnorodności, albo troche więcej sosu, ale zawsze zjadałem ją do końca.

Morska „fritura” dla dwojga (28 EUR)

Morska fritura - Restauracja Roussos Kavos Korfu Grecja

Przystawka stanowiąca zestaw smażonych żyjątek morskich – mięciutkie,ale lekko chrupiące kalmary, słodziutkie, świeże krewetki, smażone małe rybki-smażone o dość mocnym smaku, je się w całości. Dla mnie to nie problem, ale nie każdemu pasuje. Do tego sos czosnkowy majonezowy i oczywiście surówka z kapusty…

Grillowany sea bream (ryba z rodziny dorady), skordalia, horta (18 EUR)

Grillowany ser bream - Restauracja Roussos Kavos Korfu Grecja

To kwintesencja śródziemnomorza-danie bardzo proste,którego smak wynika ze świeżych składników. Sama ryba o delikatnym mięsie i małej ilości ości była soczysta,a jednocześnie z przyjemnym posmakiem grillowania na węglu drzewnym, obrobiona w punkt.

Dodatki były typowo greckie i dla naszych smaków dość obce, niekoniecznie może Wam smakować. Puree ziemniaczane z sokiem z cytryny (skordalia) jest dość rzadkie i kwaśne. Horta to mieszanka różnego dziko rosnącego zielska, która jest rożna w zależności od pory roku i okolicy. Robert Małkowicz w soim odcinku o Krecie poświęcił sporo miejsca temu fenomenowi. Te ugotowane hm… dzikie warzywa są dość gorzkie i trzeba sobie je mocno polać oliwa i sokiem z cytryny-wtedy staja się całkiem smaczne.

Do kompletu-nieśmiertelna surówka

Talerz morski „dla dwojga” (48 EUR)

Talerz morski dla dwojga - Restauracja Roussos Kavos Korfu Grecja

Ryba (u nas dorada, ale może być inna w zależności co rybacy złowią), krewetki kalmary,stek z rekina, małże. Do tego ziemniaki, sos czosnkowy na bazie majonezu.

Grillowana ryba soczysta i smaczna, rekin także, chociaż ja preferuje wersję grillowaną nad smażona w tłuszczu. Kalmary są boskie, jadłem je tam dwa razy. Miękkie, a jednocześnie przyjemnie panierowane, zwłaszcza część z mackami jest bombą morskiego smaku. Małże gotowane na parze, nienaganne. Z krewetkami był pewien problem, bo niestety były przypalone, nieco gorzkie i trochę suchawe. Wypadek przy pracy. A do tego oczywiście… kapusta !

Gospoda Mały Holender – Żelichowo

Do gospody Mały Holender wybierałem się od paru miesięcy,ale zawsze jak przejeżdżałem obok to nie byłem głodny. Teraz się udało i odkryłem miejsce pełne uroku, smaku i charakteru.

Gospoda Mały Holender Żelichowo

Gospoda znajduje się na Żuławach, blisko Nowego dworu Gdańskiego-jeśli jedziecie na Mierzeję Wiślaną to mogliście tamtędy przejeżdżać ,bo to jedna z dwóch głównych dróg. Gospoda jest w autentycznym,starym (trzystuletnim) domu podcieniowym, obok znajduje się kościół i plebania,które wyglądają jak budownictwo niemieckie, ale… parafia jest greckokatolicka.

Kościół greckokatolicki obok gospody

Wewnątrz dom ma zachowane autentyczne ściany z belek i dość niskie drzwi (ja się musiałem schylać), jest pełen bibelotów – niektóre z epoki np. bardzo fajna metalowa tabliczka do planowania zakupów nad oknem do kuchni, niektóre „od sasa do lasa”-może z czasem uda się wyposażyć w bardziej oryginalne artefakty. Są stoliki na zewnątrz, a także namiot na imprezy. To otoczenie daje dobry nastrój do regionalnego jedzenia, taka właśnie jest karta.

Gospoda Mały Holender Żelichowo wnętrze

Gospoda Mały Holender Żelichowo - taras

Wybór nie był prosty-zupa rakowa, deska serów, kociołek mnemonicki, kacze udko z sosem śliwkowym i Machandlem…W końcu zdecydowałem się na…

Zupa klopsowa

Trochę trudno opisać ten smak – to w zasadzie rosół, ale z mocnym posmakiem wywaru z klopsów. Myślę,że są one surowe wrzucane do tej zupy i tam gotowane. Klopsy są królewieckie, z dodatkiem kaparów, część z kaparów wpadła do zupy (ale nie nadała jej smaku)-bardzo pożywna i taka „domowa” – kojarzy mi się z ogórkowa na klopsikach,która robiła moja mama. Jedyną uwagę,jaką mam to jest dla mnie nieco za tłusta.

Zupa klopsowa - Gospoda Mały Holender Żelichowo

Smak tej potrawy zapowiada,że pewnym i smacznym wyborem z menu są klopsy królewieckie

Wędzony pikling

To jest danie dostępne tylko w soboty i niedziele i jest dość kontrowersyjną potrawą. Śledź w całości (niepatroszony) jest wędzony w 40 stopniach i podany z małymi podpłomykami i zielona sałatą.

Wędzony pikling- Gospoda Mały Holender Żelichowo

Jednym zdaniem – to jest danie dla smakoszów ryb. Jeśli lubisz ryby, nie boisz się ości to ciepła jeszcze, uwędzona ryba będzie ci smakować. Pierwszy raz jadłem rybę wędzoną z wnętrznościami (w mojej był mlecz,którego nie zjadłem) – nie wiem czemu przyjęto taki sposób. O dziwo – ryba miała sporo ości,ale te cieńsze można było jeść -nie stawały w gardle, były bardzo miękkie. Bardzo dobre też są podpłomyki

Deser żuławskich kolejarzy

Bardzo ciekawa pozycja, historia stojąca za tym jest taka,że na Żuławach było dużo upraw buraka cukrowego (i cukrownie) i działała kolej wąskotorowa wożąca te buraki do cukrowi (a także ludzi w pewnym okresie). Ja sam pamiętam,że przejeżdżając na trasie Elbląg – Gdańsk widać było wielkie sterty buraków i wagoniki.

Deser żuławskich kolejarzy - Gospoda Mały Holender Żelichowo

Zatem podstawą dania jest pianka kawowa, na to wetknięto ciasto cygaretkowe-kruche ,chrupiące i polano melasą z buraków cukrowych. Całość tworzy naprawdę oryginalna i smaczną kompozycję. Pianka nie jest bardzo słodka, a charakteru nadaje melasa-jednocześnie słodka, ale i z goryczką. Tę melasę (holenderską zresztą) można kupić w sklepiku, co skwapliwie uczyniłem.

Sklepik - Gospoda Mały Holender Żelichowo

W rzeczonym sklepiku można nabyć rożne produkty z regionu i okolic, są dżemy, kujawski kajmak, sery holenderskie i ze Skarszew, octy np piernikowy, soków, wybór jest ogromny (a ceny elektryzujące…).

Menu jest sezonowe i zapewne na zimę się zmieni, chętnie jeszcze tam zajrzę

Gospoda Mały Holender Żelichowo

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Stachury 6

Restauracja Oranżeria w Gdańsku przy ulicy Stachury 6- na Garnizonie – to lokal otwarty 21.06.2020, który obserwowałem już podczas jego budowy. Po zapoznaniu się z jego ciekawym menu od razu zdecydowałem o przetestowaniu. Doświadczenie okazało się pozytywne pod wieloma względami – smaku, obsługi, koncepcji kulinarnej – zapraszam na recenzję – chyba pierwszą w jego historii.

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Hemara
Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Stachury 6

Na początek mała dygresja – byliśmy zdaje się w drugim dniu otwarcia. Dania, które sobie upatrzyliśmy – zrazy z dzika i pierogi z kaczki (oraz oranżada) skończyły się o godzinie 18. Kelner nas za to przeprosił i wyjaśnił, że oranżada się zbyt przegazowała (chyba ze względu na temperaturę) i nie nadaje się do podania, pozostałe dania po prostu cieszą się nadspodziewaną popularnością. Jest to całkiem usprawiedliwione – w pierwszym tygodniu działania lokalu trudno przewidzieć jak będą „schodzić” poszczególne pozycje menu. Karta jest jednak tak bogata i zachęcająca, że spokojnie wybrałbym 3-4 inne propozycje.

Dania w karcie oznaczone są papryczką jeśli są ostre – to oczywiście subiektywne odczucie, dla naszych kubków smakowych brak papryczki nie oznaczał wcale łagodnego dania. Warto zapytać obsługę, czy w składzie jest np. chilli.

Wystrój i obsługa

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Hemara
Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Stachury 6

Restauracja składa się z dwóch części – oranżerii i sali wewnątrz. Większa część to oranżeria, ale stoliki wewnątrz mają też zapewnione sporo światła i prywatności. Wyposażenie jest trochę „domowe”, ale jednocześnie jest nowe, głównie naturalne drewno, wygodne siedzenia, dużo zieleni. Pachnie świeżością i czystością.

Mnie odstraszają zakurzone wnętrza, które są urządzone z przypadkowych mebli zebranych na wystawkach, może niosących swoją historię, ale też nie wiadomo co jeszcze… Nie przepadam też za wystrojem z europalet. Oranżerii udało się uniknąć obu tych schematów. Ładna, oryginalna zastawa.

Mieliśmy kontakt z dwojgiem kelnerów – chłopak był głównym, ale też dziewczyna, której pytaliśmy się o jakieś rzeczy. Póki co – pełni entuzjazmu – otwarci na uwagi, sprawni. Czas oczekiwania (sala była pełna w ponad połowie) – naprawdę przyzwoity.

Napoje

To osobny, ciekawy rozdział. Ponieważ byliśmy w pierwszych dniach po otwarciu – zaserwowano nam lampkę wytrawnego prosecco z truskawką. Zamówiliśmy domową lemoniadę i domowy tonic. Przyznaję, że domowego tonicu jeszcze nie widziałem w żadnej restauracji.

Lemoniada była na dobrym poziomie, nie do końca mogę ją ocenić, bo nie wymieszaliśmy jej (ani nie wymieszała jej obsługa) – efekt był taki, że na początku była wytrawna, a przy dnie szklanki – bardzo słodka. Myślę, że odpowiednio podana będzie bardzo dobra.

Domowy tonic jest wyśmienity (przynajmniej dla miłośnika tego napoju, którym jestem) – jest lekko słodki, a przede wszystkim ma bogaty bukiet ziołowy i lekka goryczkę.

Tatar wołowy

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Hemara - tatar wołowy
Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Stachury 6- tatar wołowy

Pierwsze wrażenie wzrokowe nie było zbyt imponujące. Najczęściej tatar występuje jako osobno podane mięso i dodatki – umożliwia to ładniejszą kompozycję i lepsze kolory (zwłaszcza, jeśli osobno jest kontrastowe żółtko). Tutaj tatar został już wymieszany z częścią przypraw – np. cebulą i musztardą. Osobno jest jeszcze czerwona cebula, grzybki i ogórek konserwowy – wszystko pięknie posiekane w brunoise.

Ostatnim dodatkiem są cienkie frytki, chrust ziemniaczany, który jest trochę z kosmosu w tym daniu i mi nie bardzo pasował, ale zaliczmy go jako ozdobę.

Ten wygląd obronił się po pierwszym kęsie – świetna harmonia słoności, kwasowości i pikantności z mięsem. Brać w ciemno !

Wątróbki drobiowe w boczku

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Hemara - wątróbki wołowe w boczku, karmelizowane figi i sos wiśniowy
Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Hemara – wątróbki wołowe w boczku, karmelizowane figi i sos wiśniowy

Po lekturze opisu tego dania w menu nie mogłem odpuścić – zestaw smaków, które to danie obiecywało był zbyt kuszący.

Moje za bardzo rozbudzone oczekiwania doczekały się częściowego spełnienia. Wątróbka miękka, do tego wędzony i słony smak boczku. Słodycz wiśni i przyjemna tekstura fig (w smaku nie za wiele wnosiły, ale przyjemne na języku). Nieco się czepiam, ale być może mogłoby tu być troszkę wiecej goryczki (może inna wątróbka ?), może odrobinę więcej dymu z boczku z domowej wędzarni… Mimo wszystko warte spróbowania.

Żeberka BBQ

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Stachury 6- żeberka BBQ, domowe frytki, ostra salsa, sos Jack Daniels

Danie dla mięsnych twardzieli. Bardzo ładnie podane, frytki w gustownym mini-koszyczku do frytownicy, sos jest na mięsie oraz w słoiczku. Salsa (pięknie pokrojona, jeszcze raz gratulacje dla mistrza noża). Główny element – czyli akordeon z żeberek marynowanych, potem mocno zgrillowanych i nieco podwędzonych dymem.

Frytki całkiem poprawne, ich rozmiar i ilość przyczynia się do uspokojenia wyrzutów sumienia :), do tego dania to w zupełności wystarczy. Mięso mocno zgrillowane, nawet na granicy suchawego, ale bez problemu jadalne, pięknie odchodzi od kości. Przesączone marynatą – harmonia smaków słonych i pikantnych, lekkiej słodyczy. Danie jest dość pikantne (mimo, że nie ma symbolu papryczki w menu) – jak dla mnie – na mojej granicy, nie używałem zatem dodatkowego sosu ze słoiczka.

Sos Danielsa dodaje wilgoci i pikantności, nie dodaje natomiast smaku „Danielsa”. Mam porównanie do popularnego (i mojego ulubionego) sosu w duńskiej sieciówce z grillem (Jensen’s Bøfhus) . Możecie pomstować, że to sos wytwarzany przemysłowo, ale tam ten aromat i smak kukurydzianego bourbona było czuć wyraźnie. Wierzę, że zdolni kucharze z Oranżerii dopracują ten detal.

Poduszki gnocchi

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Stachury 6- poduszki gnocchi – z kozim serem i truflami

To niepozorne danie okazało się królem całego posiłku. Jest dopracowaane w szczegółach i widać, że kuchnia ma pojęcie i doświadczenie w tym asortymencie. Ciasto jest aksamitne, mięciutkie i ma idealną konsystencję. Na talerzu nie czekają jednak włoskie kopytka, ale stwory nadziewane mieszanką koziego sera i pasty truflowej. Samo nadziewanie też nie jest łatwe przy tak miękkim cieście – więc tym bardziej ukłony dla szefa. Żaden z gniocchi nie był otwarty, naruszony, uszkodzony.

Wewnątrz – eksplozja smaku – aksamitny twarożek kozi i intensywne trufle. Wszystko otoczone maślanym sosem i szparagami al dente. Sos zawiera też element pikantny – papryczkę chilli. Do pożarcia w mgnieniu oka !

Zobaczcie też aktualną kartę obiadową – czerwiec 2020, z drugiej strony jest równie ciekawa karta śniadaniowa ! Też spróbuję ją przetestować.

Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Hemara - menu obiadowe
Restauracja Oranżeria Gdańsk ul. Stachury 6- menu obiadowe

Podsumowanie

Udana, przemyślana i niezmanierowana restauracja. Widać dobre rzemiosło w kuchni i przemyślane potrawy – z jednej strony próbujące trafić w szerokie gusta, z drugiej strony – wyróżnić się czymś ciekawym. Jak na tę jakość i lokalizację – naprawdę przyzwoite ceny. Karta deserów dopiero powstaje, ale jest już lodówka z ciasteczkowymi propozycjami. My nie byliśmy w stanie nic już wcisnąć ;) .

Na pewno pojawię się tam na degustację innych propozycji z menu. Wierzę też, że menu bedzie się zmieniać zgodnie z sezonowością dostępnych składników.

Min’s table Poznań ul. Kraszewskiego 14

Min’s Table Poznań to lokal, który wyglądał tak interesująco, że wybrałem sie do niego specjalnie na poznańskie Jeżyce, aby się przekonać czy jest tak dobry jak go chwalą.

Min’s Table to ten typ restauracji, który szczególnie cenię. Mały lokal, krótka karta, ale za to dopracowane dania. Niedaleko jest jeszcze jeden lokal w tym stylu – Ramen-Ya

Min's table Poznań
Min’s table Poznań

Wygląd, atmosfera, obsługa

W Min’s Table oprócz jedzenia dostaje się jeszcze dodatkową wartość – estetykę, przemyślany wygląd wszystkiego – od ścian i stołu do naczyń i sztućców. Personel ubrany w firmowe koszulki, karta menu przyozdobiona tymi samymi motywami, które są na ścianach.

Min's table Poznań
Min’s table Poznań

Obsługują młode kelnerki, posługujące się też sprawnie angielskim, chociaż Min czasem sama wyjrzy z miniaturowej kuchni i coś poda. Goście siedzą przy jednym stole co tez wyróżnia ten lokal i tworzy miłą atmosferę. Teraz, latem są jeszcze dwa małe stoliki na zewnątrz, można też zamówić na wynos i poprzez portale. To jedyny lokal, który spotkałem, gdzie jest tylko płatność bezgotówkowa. Przy takiej niszowej specjaizacji to zupełnie nie przeszkadza.

Jedzenie

Jako przystawkę zamówiłem Classic Toppokki – kluski (podobne do kopytek, ale z mąki) i coś w rodzaju naleśników w ostrym sosie rybnym. Przystawkę zamówiłem po daniu głównym, ponieważ zapowiadała się na bardziej pikantną i to była dobra decyzja.

Min's table Poznan-Classic toppokki
Min’s table Poznan-Classic toppokki

Kluski są dość sprężyste i sprawiają, że jest na czym „ząb zawiesić”, natomiast naleśniki są miękkie. Danie jest pikantne, ale – jak na mój gust – nie wypala podniebienia i nie pozbawia zmysłu smaku. Daje się wyczuć lekka nuta bulionu rybnego, nie jest dominująca.

Na danie główne musiałem wziąć podstawę karty – Bibimbap. Przyznaję, że pierwszy raz jadłem to danie i miałem trochę obaw. Wyglądało podobnie jak bowl, którą jadłem w warszawskiej hali Koszyki – miłe dla oka, ale mało smaku.

Min's table Poznań-Bibimbap Bulgogi
Min’s table Poznań-Bibimbap Bulgogi

Moje obawy się nie potwierdziły. Danie wcale nie było nudne. Tutaj – na ryżu była wołowina bulgogi z sezamem, marchewka, szpinak, cebula, kiełki, cukinia i papryka. Nad całością czuwało jajko sadzone, usmażone perfekcyjnie. Do tego podany był lekko pikantny, słodki sos z wyraźnie wyczuwalnym, charakterystycznym smakiem papryki Gochugaru.

Wołowina była miękka i była bombą smaku – słodko-słonego. Jajko dodawało kremowości, warzywa różnorodności, a całość spinał ten sos o bardzo bogatym smaku. Jestem bardzo ciekaw innych wersji tego dania.

Podsumowując…

warto było się specjalnie wybrać. Mały kawałek Korei w Poznaniu, chciałbym, żeby było bardzo dużo takich miejsc z kuchnią narodową. Polecam też osobistą wizytę w Min’s Table, a nie zamawianie na wynos, bo wygląd tego miejsca, dbałość o detale i autentyczność jest warte przeżycia.

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – śladami Magdy Gessler

Zajazd Pod Kłobukiem w Małdytach to miejsce, do którego wybierałem się śladami Magdy Gessler już od wielu lat. Leży on miedaleko mojego rodzinnego miasta, a po Kuchennych Rewolucjach nabrałem ochoty na spróbowanie tamtejszych przysmaków. Dzięki mojej koleżance z Grażyna gotuje odwiedziłem niedawno to miejsce i nawet miałem okazję porozmawiać z właścicielami.

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty

Zajazd ma ciekawą historię związaną z Kanałem Ostródzko-Elbląskim. W oficynie tej budowli mieszkał główny architekt kanału. Został po nim znak geodezyjny wmurowany przy wejściu, a obecni właściciele odnaleźli ręcznie rysowaną mapę kanału, której reprodukcję można zobaczyć na korytarzu.

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - mapa
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – mapa
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - znak geodezyjny
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – znak geodezyjny

To jest przykład udanych Kuchennych Rewolucji. Jeśli obejrzycie sobie ten odcinek to zobaczycie, że sytuacja na wejściu była dobra – kuchnia wzorowo zorganizowana, właściciele wiedzący co robią, z pasją, tylko życiowe przygody spowodowały że biznes zaczął iść źle.

Od czasu rewolucji jest pełno gości – a to już ładnych parę lat !. Stylistyka lokalu się trochę zmieniła, jest bardziej stonowana, tylko kolorowe krzesła zostały. Na mnie sprawiła bardzo dobre wrażenie – elegancko, ale nie odstraszająco, z dobrym gustem.

A jak smakowało….? Dobre pytanie, zwłaszcza, że Magda Gessler stwierdziła, że jeszcze się nie spotkała, żeby ktoś tak dobrze wyczuwał jej smaki.

Zaczynamy degustację !

Jako czekadełko dostaliśmy domowy chleb i smalec. Chleb pachnący i świeży, smalec z dużą ilością skwarek. Drobne, a cieszy 🙂

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - czekadełko
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – czekadełko

Skórki ziemniaczane

Skórki ziemniaczane to wydrążone połówki ziemniaków nadziane drobno posiekanym boczkiem/wędzonką i serem pleśniowym. Ciekawy pomysł, dodatek sera pozwolił połączyć dość luźne kawałki boczku i ziemniaka oraz nadawał zdecydowany smak. Całość była nieco za bardzo w słone tony, przypiekł bym też łupiny ziemniaka dla dodania nowego ssmaku. W sumie żałuję, że nie zamówiłem carpaccio ze słoniny (danie zaprojektowane przez Gesslerową), bo zapowiada się na dużo bardziej różnorodne smakowo.

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - skórki ziemniaczane
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – skórki ziemniaczane

Sałatka wiosenna

Z melonem, pomarańczą, miętą i grillowanym serem. Bardzo apetyczna i chrupiąca. Lekkie danie z dobrej jakości składników, a dodatek mięty wzmaga uczucie świeżości. Dużo obiecywałem sobie po tym grillowanym, częściowo roztopionym serze, ale smakowo nie wniósł za wiele oprócz dołożenia trochę lekkiej tłustości i sytości.

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - sałatka wiosenna
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – sałatka wiosenna

Warmińskie farszynki

Byłem ciekaw tego dania, które się tu bardzo dobrze sprzedaje – jest ono w sekcji kuchni warmińsko-oberlandzkiej. Są to kotleciki z gotowanych ziemniaków faszerowane mięsem wołowo-wieprzowym, w śmietanowo-kurkowym sosie.

Danie dość niezwykłe, każdy komponent ma tu swoją rolę. Otoczka ziemniaczana ma ciekawą konsystencję – jest lekko ciągnąca się, miękka. O farszu niewiele moge powiedzieć, bo nie jest zbyt wyrazisty. Całość smaku zamyka (a właściwie o nim stanowi) sos. Sos jest genialny – stężona, tłusta śmietana, odpowiednio słona i smak kurek – palce lizać.

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - warmińskie farszynki
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – warmińskie farszynki

Pieczeń z dzika ze smorodiną

Świetnie zamarynowane, kruche mięso, smakujące tą marynatą i lekko ziołami. Towarzyszące buraczki sa raczej standardowe, można by je podkręcić w stronę śmietanowo-kwaskową. Do dania w komplecie jest kieliszek destylatu z czarnej porzeczki, którego niestety nie mogłem spróbować, ale podobno był zacny 🙂

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - pieczeń z dzika
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – pieczeń z dzika

W zajeździe jest też słynny z Rewolucji sklepik z lokalnymi wyrobami. Ja zastałem tam dżemy, sery, jaja, różne przetwory, wędzonego jesiotra, wina z Winnicy przy Talerzyku (które gorąco polecam).

Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - sklepik
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – sklepik
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty - sklepik
Zajazd Pod Kłobukiem Małdyty – sklepik

Restauracja Munja Warszawa ul. Grzybowska 43

Restauracja Munja ( Warszawa, ul. Grzybowska 43 ) to miejsce, gdzie można zjeść autentyczną kuchnię bałkańską na wysokim poziomie. Jest tworzona przez czarnogórską rodzinę i jej polskich przyjaciół. Należy do średniej półki cenowej. Ja wyszedłem z rachunkiem 89 zł.

Recenzja – maj 2019

Restauracja ma otwartą kuchnię (przynajmniej częściowo), w tym grill z prawdziwym ogniem. Ogień pali się też na zewnątrz lokalu zapraszając na ucztę. Żywy ogień ma w sobie coś magicznego, co nie pozwala przejść obojętnie obok lokalu. Munja oznacza po serbsko-chorwacku piorun.

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43

W kuchni widziałem w akcji 7 kucharzy, co zapowiada sprawną obsługę przy większym wypełnieniu sali. A propos – jesli wybieracie się wieczorem – warto zarezerwować stolik. Ja się dostałem tylko dzięki temu, że była godzina 17 – widziałem, że stoliki sa porezerwowane prawie w całości (a był to czwartek).

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43

Miło było patrzeć na organizację pracy kucharzy – była osoba zawiadująca, sterująca np. przyspieszaniem niektórych zamówień jeśli klient był gotowy – pełen profesjonalizm. Kucharze byli sprawni i szybcy. W Poznaniu jest jedna mała restauracja/bar, która mnie zniechęca, bo jak widzę jak są przyjmowane zlecenia i jak porusza się kucharka dostaje natychmiast skoku ciśnienia i muszę wyjść.

Restauracja nie oferuje czekadełka, ale dania otrzymałem szybko.

Zupa rybna

Trudno było się na to nie skusić (w karcie są tylko dwie zupy). Lubię rybną i na dodatek Bałkany słyną z dań z owoców morza i ryb. Zupa była bardzo intensywna w smaku – pochodzącym od ryby (dorsz, łosoś), ale też małży i ośmiornicy, których było całkiem sporo w tej dużej misce. Dużo było też warzyw, trochę pomidorów i pikantnej papryki. Do tego genialny plaster bagietki podpieczony na ogniu. Zjadłbym takich 5 🙂

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - zupa rybna
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – zupa rybna

Gurmanska pljeskawica

Bałkańska klasyka w dużym zestawie. To wielki (ok. 15 cm średnicy) kotlet mielony z wołowiny, boczku i sera wędzonego zgrillowany na ogniu. W środku soczysty, pełen dymnego smaku. Lekko pikantny i z posmakiem różnych ziół. Do tego podają smaczny ajvar i kajmak (nie, nie skondensowane mleko tylko słony ser biały o konsystencji kremu). Warto spróbować obu dodatków.

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - Gurmanska Pljeskavica
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – Gurmanska Pljeskavica – zestaw
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - pljeskavica - widać ser i boczek
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – pljeskavica – widać ser i boczek

Kotlet leży na placku – czyli to jakby „pół-hamburger” – jednak z dużo lepszym stosunkiem mięsa do buły niż normalny.

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - pljeskavica na placku
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – pljeskavica na placku

Całość uzupełniają młode ziemniaczki w maśle i sałata szopska ze słonym serem Sirene. Dałem rade pokonać to danie, ale nie było łatwo (700g).

Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 - sałata szopska
Restauracja Munja Warszawa, Grzybowska 43 – sałata szopska

Spróbowałem też białego wina domowego – wytrawne, ale łagodne, o lekko cytrusowych tonach.

W restauracji tej była tez grupa moich znajomych kulinarnych i wyszli z pełnym zadowoleniem. Ja niewątpliwie chciałbym spróbować jeszcze wielu pozycji z menu np. risotto albo makaron z owocami morza, deskę wędlin, kałamarnice, musakę…

Tawerna Orłowska Gdynia ul. Orłowska 3

Wczoraj mój krótki pobyt w Trójmieście postanowiłem uczcić kulinarnie pięknym widokiem i świeżą rybą. To pierwsze się udało, to drugie – mniej.
Wybraliśmy się do Tawerna Orłowska w Gdyni – ładne, dość eleganckie miejsce, chyba z najlepszym widokiem na morze w Trojmieście.

Tawerna Orłowska Gdynia
Tawerna Orłowska Gdynia

Na poważnym jedzeniu byłem tu pierwszy raz. Tawerna jest jeszcze bardziej wyjątkowa, ponieważ mają własne kutry i własną wędzarnię. W karcie są też ryby, które pochodzą z ich połowu.

Tawerna Orłowska Gdynia
Tawerna Orłowska Gdynia


W zamówieniu znalazły się: zupa rybna, flądra smażona oraz halibut z masłem czosnkowym (własny połów? w karcie oznaczone jako prosto z sieci), ziemniaki pieczone (1 porcja tej przystawki), surówka z kapusty kiszonej, surówka z marchewki, herbata i woda gazowana.

Tawerna Orłowska Gdynia zupa rybna
Tawerna Orłowska Gdynia zupa rybna


Zupa rybna była przyzwoita. Dokładniej to ciężko mi się wypowiedzieć, bo ja jestem zwolennikiem klarownej zupy rybnej (ew. miksowanej jak ta węgierska w Starej Kuźni), a ta była zabielana śmietaną. Była dość gęsta, ale raczej od warzyw, ryba była w dwóch większych kawałkach i ogólnym „gruzie”. Zapomnijcie o klasycznych, dobrze komponujących się dodatkach jak świeża natka koperku (była pietruszka 🙁 ) lub koper włoski…

Tawerna Orłowska Gdynia - halibut
Tawerna Orłowska Gdynia – halibut


Całkiem dobry był halibut – dość gruby filet z masłem czosnkowym, rozpływał się w ustach. Najlepsze danie całego obiadu. Ten rodzaj ryby (halibut, turbot, łosoś) jest najlepszym strzałem w tym lokalu.
Ziemniaki pieczone były całkiem dobre, trochę ziół, dobrze wypieczone. Surówki (po 6 zł sztuka za mały talerzyk..) są do zapomnienia. W marchewce nie było śladu dodatków typu cytryna czy oliwa, kapusta kiszona łagodna o smaku, którego nie pamiętam.

Tawerna Orłowska Gdynia smażona flądra
Tawerna Orłowska Gdynia – smażona flądra


Totalną porażką była smażona flądra. Dostałem 3 ryby o rozmiarach 10×15 cm, czyli takie, których nigdy bym w sklepie nie kupił (i gdybym wiedział, że są takie małe to bym ich tu nie zamówił). Po prostu są jeszcze za młode. Na dodatek są smażone w głębokim tłuszczu, a nie na patelni (szybciej, łatwiej…).

Efekt jest taki, że dostajemy tuszki, które są zapieczone na twardo (wysoka temperatura), na których prawie w ogóle nie ma mięsa, a te resztki, które są – to suche wióry (bo ryby są ZA MAŁE), na dodatek całość nie ma ani grama soli. Oczywiście można sobie dosolić na stole, ale to nie to samo, nie da się tego dobrze doprawić. Mięso/skóra jest spieczona i sól nie rozprowadza się dobrze. A przecież można je wrzucić do lekkiej solanki…

Do tego dania dostałem 1/8 (!) cytryny, co za rozrzutność…


Ten mój zestaw można było dostać jako danie dnia trochę taniej. Zgadnijcie jaka była kompozycja?

Flądry smażone w głębokim tłuszczu, frytki (w głębokim tłuszczu) i… ogórek kiszony ! Kombinacja smaku dla kosmity… To nie obiecuje ekstazy dla podniebienia w innych pozycjach menu.


Droga kuchnio Tawerny – zlitujcie się nad małymi rybkami i nie podawajcie ich. Ani rybkom, ani klientom to nie służy.
Słowem – napchałem się (ale lekko), a nie najadłem i niezbyt smaku zaznałem. Nie wrócę tam na jedzenie, może na lokalne piwo na tarasie latem…
Całość : 1 zupa, 2 dania główne, 2 sałatki, 1 ziemniaki (dania główne nie zawierają dodatków), herbata i woda – prawie 100 zł… Opłata za widok….

Warto na pewno tam pójść na spacer – choćby dla tego wjątkowego koloru spokojnego morza…

Marzec 2019

Tawerna Orłowska Gdynia
Tawerna Orłowska Gdynia

Restauracja U Madziara Warszawa ul. Chłodna 2/18

Restauracja U Madziara to mały lokal w Warszawie na ul. Chłodnej 2/18, który od razu mi wpadł w oko. Mają dobry zwyczaj wywieszania menu, co pozwoliło jeszcze bardziej zwiększyć moją ochotę na smacznie zapowiadający się obiad. Szefem kuchni jest Węgier – Gabor Szekeres, wcześniej związany z już dobrze zakorzenioną w warszawskim krajobrazie kulinarnym Borpince (byłem tam baaardzo dawno temu) 🙂 . W menu królują węgierskie klasyki, nieraz w ciekawych odmianach. Do tego – oczywiście – bogata półka z winami, dość często się zmieniająca. Jakie są moje wrażenia z pierwszej wizyty w tym przytulnym miejscu?

Restauracja U Madziara Warszawa ul. Chłodna 2/18

Restauracja U Madziara Warszawa ul. Chłodna 2/18

Wygląd, obsługa

Lokal jest urządzony prosto i skromnie, nie jest zapchany kilogramami bibelotów, w oczy rzuca się szalik z flagami Polski i Węgier i znaną sentencją o naszym braterstwie. Meble z sosnowego drewna, około 25 miejsc. Jest czysto i schludnie.

Obsługę stanowił jeden kelner, który dawał sobie w zupełności radę (sala była pełna w połowie), wyrazy uznania płyną dla jego wiedzy o kuchni węgierskiej i winach. Skłonny był odpowiadać na różne, nawet dość zaawansowane pytania gości.

Grzanki z chleba ze smalcem i pastą paprykową (czekadełko)

Restauracja U Madziara Warszawa - czekadełko - smalec z pastą paprykową

Restauracja U Madziara Warszawa – czekadełko – smalec z pastą paprykową

Rzadko do smalcu podaje się grzanki ze zwykłego chleba, najczęściej jest w postaci świeżej. Uważam, że to całkiem dobry pomysł – trochę chrupkości pomaga, a grzanki nie były smażone na tłuszczu, więc nie wpływały na smak. Smalec miał trochę skwarek i nieco papryki sądząc po kolorze. W smaku był nijaki, mało słony, ale… do czasu. Ostra pasta paprykowa nieco odstrasza swoim kolorem obiecując cierpienia, mimo wszystko zdecydowałem się spróbować.

I wtedy nastąpiło olśnienie – to jest to – do tanga trzeba dwojga ! Tłusty podkład i pikantno-słona (wyraźnie słona) pasta stanowią perfekcyjny duet ! Ostrość nie jest porażająca i całość zjadłem ze smakiem.

Zupa rybna – Halaszle

Restauracja U Madziara Warszawa - zupa rybna halaszle

Restauracja U Madziara Warszawa – zupa rybna halaszle

Trzeba było spróbować klasyka… Kusiły mnie tez inne wersje zupy rybnej, ale wolałem zobaczyć jaka jest podstawa. Zupa jest klarowna, ma rybny, ale nie nachalny smak. Ostrość jest na poziomie przez mnie akceptowalnym. W środku pływało dużo ładnych kawałków ryby i troszkę „gruzu”. Przyznaję, że jak do tej pory najbardziej mi smakowała halaszle w Starej Kuźni. Zdaje się, że nadal ją tam podają.

Restauracja U Madziara Warszawa - halasle

Restauracja U Madziara Warszawa – halasle

Wędzony sum w śmietanie z galuszkami – Fustolt harcsa galuskaval

Restauracja U Madziara Warszawa - wędzony sum w śmietanie z haluszkami

Restauracja U Madziara Warszawa – wędzony sum w śmietanie z haluszkami

Bardzo mnie intrygowało to danie, ponieważ połączenie wędzonej ryby i śmietanowego sosu obiecywało bombę smakową, której składniki nawzajem się wzmacniają. Na talerzu ukazała się olbrzymia ilość kluseczek i – w środku – mieszanka wędzonego suma, śmietany i kopru. Całość była naprawdę smaczna, chociaż bardzo tłusta. To danie trzeba jeść w proporcji : więcej kluseczek/mniej ryby – co uzasadnia taki wygląd talerza. Tłustość przełamywał świeży koper, w sumie oceniam to na ciekawy eksperyment. Dobrze jest do tego dania zaopatrzyć się w wino….

Osobna pochwała należy się winom. Spróbowałem półwytrawnego, białego Tokaja i czerwone wytrawne wino o dość lekkim smaku. Obie pozycje były wyśmienite. W tym lokalu można kupić wino (ceny 55-120 zł) i właśnie te butelki są otwierane i serwowane, nie jest to 'wino domowe’ gorszej jakości.

Próbowałem też węgierskiej wody w wersji gazowanej, która była naprawdę smaczna, z własnym, charakterystycznym posmakiem mineralnym.

Chętnie wrócę do tego przytulnego lokalu, ciekaw jestem dań mięsnych,  w tym z dziczyzny, które są w naprawdę przystępnej cenie.