Folwark Wąsowo Restauracja Źrebięciarnia to był mój pierwszy przystanek na szlaku tegorocznej Nocy Restauracji. Motywem przewodnim w tym roku była kuchnia polska, a nowy szef kuchni Żrebięciarni – Piotr Markowski postawił na kuchnię wielkopolską. Dokładniej – na jeszcze bardziej lokalną, ponieważ większość jego składników do tego menu pochodziło z okolicy 30 km, a wiele – wręcz z samego ogrodu, który jest w Folwarku. Piotr stworzył nowoczesną, kreatywną wersję lokalnych dań, ale bez egzotycznych dodatków, czy niepotrzebnych udziwnień.
Przystawka – Pyra z gzikiem
Wielkopolski klasyk, wręcz danie, po którym reszta kraju kojarzy Wielkopolskę. Tutaj jedna, duża pyra została zastąpiona mniejszymi, ale za to bardzo dobrymi w smaku. Pyra, zwana też ziemniakiem czy kartoflem – nawet w postaci gotowanej potrafi mieć wyjątkowy, własny, smak. Oczywiście w komplecie twarożek z drobno i estetycznie posiekanym cienkim szczypiorkiem. Całość smaku wzbogacona olejem lnianym, a żeby zębom się nie nudziło – cieniutkie, chrupiące plasterki rzodkiewki.
Zupa – Rumpuć
To tutejsza (wielkopolsko-lubuska) odmiana kapuśniaku, w Rokietnicy pod Poznaniem odbywa się nawet specjalny festyn, na którym gotuje się ją w ilościach przemysłowych… Ja sam tę zupę robiłem i raczej kojarzyłem ją z prostym, wiejskim daniem. To, czego dokonał Piotr, wprawiło mnie najpierw w zdumienie, a potem w zachwyt.
Podstawowy smakiem zupy był wywar, słodkawy od warzyw, pływała w niej fasolka szparagowa (czyli szabel 🙂 ), nie było wcale kiszonej kapusty. Wewnątrz zupy było gładkie puree ziemniaczane (Piotr jest mistrzem gładkiego puree) z kawałkami wędzonek od Dreszera. Całość uzupełniało małe żeberko ze świni złotnickiej – podpieczone i idealnie miękkie. Radość do gryzienia przyniosła surowa marchew i cebula, a kapustę kiszoną… znalazłem na końcu smaku oraz w postaci kilku wiórków pływających na dnie.
Moim zdaniem szef osiągnął tu ideał w łączeniu smaków – słonego, słodkiego, dymnego, kwaśnego – i takim zbalansowanu, że żaden nie zdominował. Przyznaję, że pierwszy raz w życiu jedząc zupę dostałem gęsiej skórki, a tych zup już „parę” zdążyłem zjeść…
Danie główne – jesiotr
Ładny kawałek jesiotra przyrządzony idealnie pod względem konsystencji – miękki i zwarty. W tym daniu znalazłem jedyny element, który mi nie pasował i to był… właśnie smak jesiotra – bardzo mulisty, bardziej niż jest karp zazwyczaj. O tyle to dziwne, że w żadnym jesiotrze, którego jadłem dotychczas nie było śladu takiego posmaku. Rybie towarzyszył sos w typie holenderskiego z dodatkiem kiszonych ogórków (albo samego soku) i kwiatami kopru – wszystko to było kwaskowo-aromatyczną bombą. Wspaniała, naturalnie słodkawa była tez młoda marchewka z ogrodu w folwarku Wąsowo.
Danie główne – galantyna z perliczki
Bardzo ładnie podane danie, w którym dużą rolę grały kwiaty. Perliczka miała bardzo intensywny (ale naturalny) smak duszonego drobiu. Do tego były pieczone ziemniaczki i ćwikła z chrzanem z Folwarku Wąsowo dająca ostrzejszy kontrast całemu daniu. Jeśli chodzi o kwiaty – część miała neutralny smak, ale koper oczywiście eksplodował olejkami aromatycznymi, a kwiat krwawnika dostarczał goryczki.
Deser – zupa owocowa
Na hasło 'zupa owocowa’ od razu robi mi się słabo – mam skojarzenia z kompotem zaprawionym śmietaną i z makaronem. Tutaj na szczęście był to przepyszny rodzaj rzadkiego kisielu (na zimno) z porzeczek. Całość była aromatyzowana cynamonem i pływało w niej dużo świeżych owoców, a także łezka bitej śmietany także z nutą cynamonu. Trudno też nie podkreslić wyjątkowej urody dania – wyglądało jak obraz.
Na zakończenie zaserwowano dojrzały ser bursztyn z dżemem śliwkowym z Wąsowa.
Całe menu pokazuje potencjał, jaki ma Piotr Markowski – ogromne wyczucie smaku i umiejętność odpowiedniego łączenia różnych jego tonów w jednym daniu. Do tego dochodzi poczucie estetyki – dania po prostu są bardzo ładne. Przy następnej okazji postaram się spróbować normalnego menu, chociaż pewnie lepiej będzie zawczasu zarezerwować miejsce…
PS. nie mogłem się powstrzymać, aby nie kupić czegoś z kredensu – buraczki z miodem i barszcz. Do tej pory spróbowałem buraczki – lekko tylko miodowe – dobry kwaśno-słodki dodatek do obiadu.